Minister Ziobro zatroskany o lekarzy?

Resort sprawiedliwości zapowiada przepisy zakazujące nękania lekarzy

W rządowej tarczy 4.0 znalazły się regulacje przewidujące szerszą ochronę osób narażonych na ataki w czasie pandemii. – Kiedy przepis wejdzie w życie, sądy będą mogły orzekać wobec sprawców takich czynów np.: zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego na wskazaną odległość, zakaz kontaktów lub zakaz publikacji, w tym za pośrednictwem systemów informatycznych lub sieci telekomunikacyjnych, treści godzących w prawnie chronione dobra pokrzywdzonego – donosi „Rzeczpospolita”.
Projektowana zmiana dotyczy art. 276a Kodeksu postępowania karnego. Według dziennika chodzi o sytuacje, w których wykonywany przez pokrzywdzonego zawód wywołuje niepożądane społecznie zachowania w postaci uporczywego nękania jego lub osoby jemu najbliższej (przestępstwo tzw. stalkingu z art. 190a k.k.).
Głównym celem zmiany jest ochrona grup zawodowych, które są obecnie szczególnie zagrożone różnymi formami przestępczego nękania, czyli oprócz pracowników ochrony zdrowia między innymi górników, nauczycieli czy pracowników domów pomocy społecznej. Czy jednak tak się stanie?
Specjalizujący się w sprawach lekarskich dr n. praw. Radosław Tymiński w to wątpi. W rozmowie z podyplomie.pl mecenas zwraca uwagę, że przepis, który umożliwia karanie za uporczywe nękanie personelu, wprowadziła już tarcza antykryzysowa, która weszła w życie 31 marca. Obecnie proponowany zapis zwiększa katalog zakazów, które można nałożyć na sprawcę. – Cały problem w tego typu sprawach polega na tym, że musimy wykazać uporczywość nękania. Znamię uporczywości musi łączyć dwa elementy: sprawca jest nieustępliwy, a przy tym stalking musi trwać przez pewien czas – tłumaczy Radosław Tymiński.
 Dlaczego to problem? – Jeśli lekarz jednego dnia znajdzie obraźliwą kartkę na drzwiach, a potem na przykład nie zostanie wpuszczony do sklepu, to nie będzie uporczywe nękanie, lecz pojedyncze incydenty, jeżeli okaże się, że za każdym z tych zachowań stoi inna osoba – tłumaczy mecenas  Tymiński w rozmowie z podyplomie.pl.
Prawnik zwraca także uwagę, że proces karny trwa średnio dwa lata. Uzyskanie wyroku skazującego potencjalnego stalkera po tym czasie nie będzie dla lekarza satysfakcjonujące i nie pomoże mu tu i teraz. Z tych właśnie powodów w ocenie prawnika realny wpływ przepisu na ochronę lekarzy przed hejtem będzie znikomy.
W opinii Radosława Tymińskiego Ministerstwo Sprawiedliwości raczej wysyła komunikat do pewnych grup zawodowych: zobaczcie, troszczymy się o was. – Ale to działanie może nie zmniejszyć agresji wobec lekarzy. Ten problem trzeba rozwiązywać poprzez edukację, a nie prawo karne – dodaje prawnik.
Przypomnijmy, że na początku maja o pilne powołanie komórki organizacyjnej przy Ministerstwie Sprawiedliwości do walki ze zjawiskiem agresji wobec lekarzy zwrócili się do ministra Zbigniewa Ziobry lekarze z Porozumienia Chirurgów Skalpel.
Zwrócili oni uwagę na coraz liczniejsze w ostatnich tygodniach przejawy agresji ze strony społeczeństwa wobec medyków zaangażowanych w pracę w szpitalach jednoimiennych oraz w tych, w których są hospitalizowani pacjenci zakażeni SARS-CoV-2. Oburzenie wzbudziły przypadki opisywane w mediach, m.in. niszczenia samochodów, zakazu korzystania ze sklepów czy pisania obraźliwych tekstów na drzwiach budynków mieszkalnych.

id