Lekarze sądowi od dawna fikcją, lepiej z nich zrezygnować?

Zmiany konieczne, bo lekarzy jest za mało

Jacek Trela, prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, poinformował, że adwokatura zwróciła się do Kancelarii Prezydenta RP o podjęcie inicjatywy ustawodawczej mającej na celu usunięcie z systemu prawnego instytucji lekarza sądowego – donosi „Rzeczpospolita”.
Według gazety wypełnienie wymogów ustawy z 2007 r. dotyczących usprawiedliwień nieobecności przez strony postępowań czy przez świadków było skrajnie trudne z powodu braku lekarzy.
Gazeta przypomina, że pełnomocnik, strona czy świadek w razie choroby musi obecnie przedstawić zwolnienie potwierdzone przez lekarza sądowego, by nie ponieść negatywnych konsekwencji swej nieobecności na rozprawie. Ta procedura obowiązuje w Polsce od 2007 r. Wprowadzono ją, by usprawnić przebieg postępowań cywilnych i karnych oraz zapewnić wiarygodność przedstawianym zaświadczeniom usprawiedliwiającym nieobecność z powodu choroby.
Kłopot w tym, że lekarzy sądowych jest jak na lekarstwo i dostęp do nich staje się czasem wręcz niemożliwy.
Prawidłowość zwolnień potwierdzali często dostępni z łapanki lekarze sądowi zupełnie innych specjalności niż wymagana w danej sprawie. Czyniło to taką weryfikację fikcyjną.
Stąd propozycja, aby zwiększyć liczbę lekarzy sądowych albo zrezygnować z lekarza sądowego w obecnej formie.
Jak zauważa gazeta, w wielu krajach w ogóle nie funkcjonuje instytucja lekarza sądowego. Na przykład w Wielkiej Brytanii dla odroczenia sprawy wystarczy, że uczestnik postępowania usprawiedliwi nieobecność z powodu choroby, przedstawiając zaświadczenie od lekarza medycyny odpowiedniej specjalności. W razie uzasadnionych wątpliwości można wezwać lekarza do przedstawienia dodatkowego dowodu.

id