Zamiast podziękowań, lekarze otrzymują groźby śmierci

Dlaczego prokuratorzy odmawiają śledztw?

Na coraz powszechniejsze w internecie zjawisko zastraszania medyków, którzy publicznie wypowiadają się o koronawirusie, zwraca dziś uwagę Rzeczpospolita. Sprawa jest tym bardziej bulwersująca, że zgłoszenia często kończą się odmową wszczęcia postępowania przez organa śledcze.
Gazeta podaje przykłady mniej lub bardziej znanych lekarzy, którzy otrzymują anonimowe groźby ścięcia głowy, powieszenia czy „bliskiego końca". Wszystko dlatego, że edukują społeczeństwo w sprawach koronawirusa.
Jedna z zaatakowanych osób, dr Matylda Kłudkowska z Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych, zgłosiła do prokuratury przypadek, gdy ktoś groził jej ucięciem głowy.
Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, tłumacząc, że skoro kobieta napisała o tym w mediach społecznościowych, to najwyraźniej się nie bała.
Fakt otrzymywania gróźb i życzeń śmierci potwierdził też konsultant wojewódzki chorób zakaźnych na Dolnym Śląsku prof. Krzysztof Simon. W niedawnym wywiadzie w „Gazecie Wyborczej: mówił, że 30 proc. gróźb wysyłanych jest z kont rosyjskich i białoruskich.
Do zgłaszania zawiadomień mimo rozczarowującej postawy prokuratury wzywa Łukasz Jankowski, prezes OIL w Warszawie.
Także cytowany przez gazetę Witold Zontek z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego przekonuje, że każdy przypadek gróźb karalnych powinien trafić na policję, wraz z wnioskiem o ściganie, gdy ich odbiorca boi się i chce ukarania sprawcy. Organy ścigania mają możliwość ustalenia adresu IP autora maila czy komentarza i mogą zidentyfikować autora.
Przypomnijmy, że lekarze doświadczają hejtu praktycznie od początku epidemii koronawirusa. Zdarzały się sytuacje, kiedy sąsiedzi prosili lekarkę, żeby na czas epidemii się wyprowadziła. Oblano nawet jej drzwi farbą. Miały miejsce też takie sytuacje, że przedszkole odmawiało przyjęcia dziecka lekarzy, a inne dzieci nie chciały się z nim bawić.
Akty przemocy słownej dotyczą również innych pracowników medycznych. Wielu z nich ma poczucie krzywdy, pogarsza się ich kondycja psychiczna.
O powadze problemu może świadczyć tragiczna śmierć prof. Wojciecha Rokity 18 marca w Kielcach, której przyczyną, jak twierdzi mecenas profesora, był hejt i nieprawdziwe zarzuty nieprzestrzegania kwarantanny.
Izby lekarskie starają się walczyć z przejawami agresji. Na przykład OIL w Warszawie reaguje na posty internetowe z mową nienawiści, czasem występuje na drogę prawną.

id