Niektóre punkty szczepią już tylko drugą dawką

Akcja pilnie potrzebuje wzmocnienia

- Zainteresowanie szczepieniami maleje każdego dnia i bez dużej rządowej kampanii edukacyjnej statystyki się nie poprawią. Mamy wrażenie, że reklamy finansowane przez rząd nie są skuteczne. Czekamy na duże kampanie edukacyjne, które mogą zmienić nastawienie Polaków do szczepień – alarmuje w rozmowie z podyplomie.pl lek. Wojciech Pacholicki, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Liczba chętnych maleje już od kilku tygodni. W ostatnim tygodniu czerwca liczba rejestracji do szczepień spadła aż o 30 proc. Punkty szczepień odwołały zamówienia prawie miliona dawek.
Dlatego Ministerstwo Zdrowia planuje zachęty dla lekarzy rodzinnych, którzy włączą się w przekonywanie niezdecydowanych. Nagradzany byłby każdy kolejny procent zaszczepionych pacjentów oraz osiągnięcie wysokich progów procentowych.
Jednak - według informacji Dziennika Gazety Prawnej - rozważne jest także m.in. zobowiązanie lekarzy rodzinnych, by dzwonili do niezaszczepionych pacjentów. Możliwe, że byłby to obowiązek wprowadzony decyzją administracyjną: za brak telefonu miałby grozić mandat.
- Taki pomysł to strzał w kolano. Specjaliści medycyny rodzinnej od początku akcji szczepień przeciw COVID-19 prowadzą akcje promujące szczepienia wśród swoich pacjentów, rozmawiają z osobami niezaszczepionymi w trakcie wizyty w poradni – ocenia lek. Wojciech Pacholicki.
Jego zdaniem rząd powinien skuteczniej wspierać akcję. Także media publiczne powinny w bardziej przemyślany sposób docierać do osób, które się wahają.
Sprawa jest pilna. Wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego przyznał, że już w tej chwili wiele małych punktów z powodu braku chętnych szczepi już tylko drugą dawką.
 

id