Czy no-fault będzie oznaczać podwyższenie składki ubezpieczenia dla lekarzy i szpitali?

Spór o to, skąd wziąć pieniądze na fundusz kompensacyjny

Czy rekompensaty w ramach systemu no-fault mają być pokrywane ze składki zdrowotnej, czy obowiązkowych ubezpieczeń OC lekarzy i szpitali?
Kilka dni temu Naczelna Rada Lekarska przyjęła memorandum, w którym z jednej strony negatywnie ocenia obecny system związany ze zdarzeniami niepożądanymi, a z drugiej postuluje konkretne zmiany. Chodzi w nich o to, aby szkody były pacjentom sprawnie rekompensowane, przy jednoczesnej rezygnacji z ustalania winy osoby udzielającej świadczenia zdrowotnego. Szkoda powinna być naprawiana niezależnie od wykazania winy pracownika medycznego oraz przy założeniu, że pracownik medyczny nie może być bezpośrednio obciążony obowiązkiem jej naprawienia.
Dziś odszkodowanie za błąd medyczny płaci ubezpieczyciel podmiotu leczniczego, a jeśli lekarz wykonuje swój zawód w ramach prywatnej praktyki lub w ramach kontraktu – ubezpieczyciel lekarza.
Zdaniem radcy prawnej Jolanty Budzowskiej, minimalne ustawowe sumy ubezpieczenia OC są niewystarczające, biorąc pod uwagę skalę potrzeb pacjenta w przypadku błędu medycznego, jak również zasądzane kwoty.
W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mecenas Budzowska, specjalizująca się w sprawach o błędy medyczne, tłumaczyła, że jeżeli zdarzenie zostanie potwierdzone, to ubezpieczyciel płaci odszkodowanie tylko do wartości polisy. Podmiot leczniczy lub lekarz stają w obliczu pokrycia pozostałej części szkody z własnego majątku.
Jak mogą się ratować? Jeżeli wyczerpie się polisa prywatnego szpitala, podmiot odpowiedzialny może zlikwidować działalność. Publiczny szpital nie zniknie, a gdyby został zlikwidowany, zasądzone należności, takie jak renta, koszty opieki, rehabilitacji, płaciłby organ założycielski, np. starostwo bądź powiat. Także lekarz pracujący na kontrakcie odpowiada własnym majątkiem, dorobkiem całego życia.
Lekarza nie uratuje nawet ogłoszenie upadłości konsumenckiej, bo w postępowaniu upadłościowym nie mogą zostać umorzone długi, które są rekompensatą za wywołanie choroby lub kalectwa.
Mecenas Budzowska zauważa też, że według słów Rzecznika Praw Pacjenta projektowany obecnie przez rząd fundusz kompensacyjny przewiduje wypłatę do 100 tys. w przypadku śmierci pacjenta.
Jej zdaniem fundusz kompensacyjny nie rozwiązuje jednak problemu szkód skutkujących stanem wegetatywnym, gdy chodzi o dużo poważniejsze kwoty, nawet 20 tysięcy miesięcznie wypłacanych do końca życia poszkodowanego.
Jak więc zapewnić odszkodowanie pacjentowi, a lekarzy uwolnić od widma prokuratury?
Zdaniem mec. Budzowskiej konieczne jest urealnienie polis. Nawet lekarz dentysta, wykonujący zabiegi w znieczuleniu ogólnym, powinien wziąć pod uwagę, że dziecko po leczeniu zębów znajdzie się w stanie wegetatywnym – przekonuje mec. Budzowska w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”.
Prawniczka odniosła się też do propozycji zawartej w projekcie ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta – by fundusz kompensacyjny był zasilany ze składki zdrowotnej.
Jej zdaniem  demoralizujące byłoby oderwanie odszkodowań od podmiotów leczniczych, w których do zdarzenia doszło. Zatem składki na fundusz kompensacyjny powinny płacić podmioty lecznicze. Innymi słowy, odszkodowania przyznawane z funduszu na zasadzie no-fault byłyby pokrywane ze zwiększonych polis OC podmiotów leczniczych i lekarzy.
Momorandum NRL nie odnosi się szczegółowo do tej kwestii.    

id