NFZ dosypie pieniędzy. Podwyżki niezagrożone?

350 mln zł trafi do szpitali, którym grozi bankructwo

W ostatnich dniach dyrektorzy szpitali powiatowych alarmowali, że nowe wyceny usług medycznych są niedoszacowane i dlatego zabraknie pieniędzy na wypłatę wyższych pensji.
Po fali krytyki NFZ  przyznaje, że z wypłatą podwyżek mogą być problemy i próbuje uspokoić nastroje. Podczas konferencji 9 sierpnia przedstawiono plan rozwiązania problemu.
Jaka jest skala kryzysu? Zastępca prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia Bernard Waśko poinformował, że do poniedziałku 8 sierpnia, podpisano około 460 aneksów, co oznacza, że około 80 proc. podmiotów przystało na nowe stawki. Wśród szpitali powiatowych odsetek jest mniejszy - około 3/4. W ośmiu województwach aneksy podpisało 100 lub niemal 100 proc. placówek, ale są też województwa, gdzie ten poziom wynosi 40-60 proc.
Jak NFZ zamierza pomóc? Rozwiązaniem ma być większe finansowanie.
Waśko zapowiedział podniesienie jednostki rozliczeniowej w świadczeniach ryczałtowych do 1,62 zł. Łącznie to kwota dodatkowych 235 mln zł do końca roku.
Aby pieniądze trafiły tam, gdzie są najbardziej potrzebne, a więc do szpitali tzw. I i II poziomu zabezpieczenia szpitalnego (powiatowe i specjalistyczne), NFZ zastosuje współczynniki korygujące zwiększające finansowanie o dodatkowe 2 proc. W sumie więc szpitale otrzymają 350 mln zł.
Czy propozycja NFZ okaże się wystarczająca do zażegnania konfliktu?
Waśko odwoływał się do odpowiedzialności zarządzających szpitalami. Jak tłumaczył, wielu placówkach finansowanie wzrosło o 15-20 proc., a mimo tego aneksy nie zostały podpisane.
- Albo dyrektorzy mają pieniądze na wyższe wynagrodzenia z własnych środków, albo mają inny pomysł na przetrwanie tej sytuacji i liczą, że jeszcze wpłyną jakieś dodatkowe pieniądze – mówił wiceprezes NFZ.
Wyjaśnił też, że dodatkowe pieniądze na podwyżki wynagrodzeń otrzymają tylko szpitale. Nie ma takich planów jeśli chodzi o POZ oraz ambulatoryjną opiekę specjalistyczną.

id