Krztusiec może być mylony z COVID-19

Krztusiec i COVID-19 to choroby o podobnym przebiegu, szczególnie w początkowej fazie.

Krztusiec i COVID-19 to choroby o podobnym przebiegu, szczególnie w początkowej fazie.

Obie mogą dawać bardzo poważne i dokuczliwe objawy. Uciążliwe są także powikłania. Szczepienia mogą uchronić przed poważnym przechorowaniem krztuśca i jego skutkami.   

Wszystkie choroby infekcyjne dróg oddechowych zaczynają się bardzo podobnie: pojawia się gorączka, katar, ból gardła, kaszel. Takie same symptomy obserwuje się np. u chorych na krztusiec czy COVID-19. 

– Dopiero w późniejszej fazie, gdy chory ma bardzo uporczywy, napadowy kaszel, który może prowadzić do wymiotów, omdleń czy nawet złamania żeber, możemy podejrzewać krztusiec. By mieć pewność należy wykonać badania mikrobiologiczne, genetyczne lub immunologiczne, które ostatecznie pomogą w postawieniu diagnozy. Niestety w Polsce, jak i w wielu innych krajach, nie wykonuje się powszechnie badań mikrobiologicznych lub genetycznych, dlatego większość przypadków krztuśca jest nierozpoznana, a przedstawiane statystyki nie są wiarygodne – mówi dr hab. n. med. Tadeusz Zielonka, pulmonolog z Katedry i Zakładu Medycyny Rodzinnej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Lekarz podkreśla, że na podstawie samych objawów, medycy nie są w stanie powiedzieć, czy pacjent choruje na grypę, krztusiec czy COVID-19. – To jest niemożliwe, bo te choroby na początku wyglądają bardzo podobnie. Gdybyśmy w sezonie infekcyjnym robili tak często wymazy z nosa, jak w przypadku COVID-19 w czasie pandemii, wiedzielibyśmy jaka jest skala chorych na grypę czy krztusiec – dodaje.  

Z badań Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowy Instytut Badawczy wynika, że w Polsce mamy 70 razy więcej zakażeń niż podają oficjalne dane, a w populacji osób starszych może być nawet 300 razy więcej chorych. – Z kolei WHO informuje, że na świecie rejestruje się 150 tys. zachorowań na krztusiec rocznie, ale organizacja zaznacza, że te liczby są niedoszacowane, a chorych może być nawet 15 mln – mówi dr Tadeusz Zielonka. Zdaniem pulmonologa, optymalną wartością w przypadku zdiagnozowania m.in. krztuśca jest badanie genetyczne PCR we wczesnej fazie choroby.   


Krztusiec niesłusznie bagatelizowany  

Lekarz podkreśla, że krztusiec jest chorobą, której się nie boimy, bo odkąd pojawiły się szczepienia, nie notuje się tak wiele zgonów. Tymczasem choroba jest szczególnie groźna dla niezaszczepionych dzieci w pierwszych dwóch miesiącach życia, które mogą być narażone na zachorowanie o ciężkim, nawet śmiertelnym przebiegu. – Przed wprowadzeniem szczepień mieliśmy w Polsce po 70 tys., a rekordowo nawet 100 tys. zakażeń krztuścem. Obecnie mamy ok. 1500 przypadków. To dzięki szczepieniom spadek jest tak znaczący – dodaje dr Zielonka.  

Ważne jest, by co 10-12 lat przyjmować dawkę przypominającą, bo po tym czasie wygasa odporność poszczepienna. Dla wielu osób, zwłaszcza z chorobami przewlekłymi, takimi jak astma, POChP, rozedma płuc czy nadciśnienie tętnicze, krztusiec może być niebezpieczny i bardzo uciążliwy, dlatego te grupy szczególnie powinny pamiętać o szczepieniach przypominających. – Niestety ciągle uważamy, że immunizację stosuje się głównie u dzieci, gdy choroba jest masowa i zagraża życiu. Przypomnę, że gdy nie było szczepień na 100 tys. zachorowań u dzieci było ponad 1000 zgonów – dodaje.  

Lekarz przestrzega, że w najbliższym sezonie jesienno-zimowym możemy mieć do czynienia ze zwiększeniem liczby zakażeń m.in. z powodu niskiej wyszczepialności oraz napływu uchodźców z Ukrainy, którzy znacznie rzadziej byli szczepieni niż Polacy.