Bez reszty

Dziwny jest ten świat

Dr Krzysztof Kuszewski

Ekspert ds. zdrowia publicznego

Warto wrócić do zakończonych rozmów ministra zdrowia z Porozumieniem Zielonogórskim. Lekarz rodzinny ma pod opieką 2500-3500 pacjentów. W tej populacji zapadalność na nowotwory jest podobna do średniej w naszym kraju. W Polsce zachoruje ok. 150 tys., czyli ok. 3947 osób na milion. Podzielmy to na ok. 333, bo tylu jest lekarzy rodzinnych na milion. Oznacza to w populacji lekarza rodzinnego 11,82 chorego pacjenta na rok. Czyli 12 na rok. Można też prościej 150 tys. zachorowań na rok. Lekarzy rodzinnych jest ok. 15 tys. czyli 10 na jednego. Ilu trzeba zbadać, aby nie pominąć tego jednego?

Trzeba wiedzieć, kogo i dlaczego się podejrzewa, a dopiero potem kierować go na krótką ścieżkę. Czyli najpierw trzeba mieć wiedzę i talent. Propozycja, aby płacić za jednego zdiagnozowanego pacjenta na 15 podejrzeń jest zapewne rozrzutnością. W Europie mówi się o jednym na 8 skierowań na krótką ścieżkę diagnostyczną.

Czy ktoś to naukowo policzył?

Ale czy ktoś nas o to pytał?

Pakiet onkologiczny trzeba bezwzględnie wdrażać, a płacić tam, gdzie są drogie procedury diagnostyczno-lecznicze, a więc w szpitalach onkologicznych.

Czy dotychczas lekarze rodzinni nie stawiali podejrzeń choroby nowotworowej?

Oczywiście stawiali takie podejrzenia. Chodzi o to, aby robili to sprawniej i aby skrócić drogę do ostatecznej diagnozy. Teraz nagle trzeba płacić dużo więcej. Dlaczego? Są dodatkowe badania. Zwiększa to kompetencje i kosztuje, ale czy aż tak dużo? Myślę, że teraz, mówiąc o pacjencie, mamy na myśli pieniądze. Czyli pieniądz miał iść za pacjentem, ale go szybko przegonił. To jest właśnie fakt, który nie mieścił mi się w głowie, kiedy własnymi rękami wprowadzałem lekarza rodzinnego do Polski i walczyłem o to, aby miał on prywatny gabinet. Ktoś to zepsuł. Wiem nawet kto. Pobudki miał niskie. Ale mówi się, że to dla dobra chorego. To właśnie mnie przeraża. Szuka się ideologii, aby ukryć prawdziwe cele. Czy lud to kupi? Moim zdaniem już nie. Zbyt grubymi nićmi było to szyte. Chwała Bogu, że się wreszcie skończyło. Amen.

Do góry