Bruksizm – cichy wróg zębów. Jak go rozpoznać i skutecznie leczyć?

Rola stomatologa i fizjoterapeuty w terapii pacjentów z bruksizmem. 

Aż 39% pracowników firm dowiedziało się od bliskich lub sami zauważyli, że zgrzytają zębami. Wśród badanych 44% przyznało też, że robią tak w reakcji na stres – wynika z raportu Medicover Stomatologia „Rozzgrzytani”. 

W tym samym badaniu ponad połowa respondentów (51%) stwierdziła, że źródłem stresu jest dla nich zbyt mało czasu wolnego, 44% wskazało na pracę zawodową, a 26% zadeklarowało, że… wzrost cen.  

Jak stres niszczy zęby pacjentów? 

Bruksizm, czyli nieświadome zgrzytanie zębami i zaciskanie szczęki spowodowane napięciem oraz stresem ma poważne konsekwencje dla zębów. Powoduje starcie brzegów siecznych, odpryski szkliwa przy szyjkach (ubytki klinowe), krwawienie, obniżenie dziąseł oraz bóle obejmujące różne rejony: od bezpośrednio biorących udział w zgrzytaniu stawów skroniowo-żuchwowych, przez oko, ucho, głowę, aż do karku i obręczy barkowej. Nawet wypełnienia, korony i mosty nie uchronią się przed jego wpływem – mogą się rozszczelniać, wykruszać czy wypadać. 

Sygnały ostrzegawcze 

Diagnostyka bruksizmu jest wielotorowa i polega głównie na eliminacji innych schorzeń. Bóle w obrębie stawów skroniowo-żuchwowych, klikanie lub przeskakiwanie żuchwy, starcie zębów oraz zadeklarowany w wywiadzie wysoki poziom stresu to sygnały ostrzegawcze, których nie należy ignorować. 

– Bruksizm ma naturę kameleona. Może podszywać się pod inne schorzenia lub wręcz przeciwnie: pozornie wszystko będzie wyglądać normalnie, ale pacjentowi dokuczać będzie choćby nadwrażliwość – mówi mgr Justyna Walczewska, fizjoterapeutka stomatologiczna z Medicover Stomatologia. Jak podkreśla, ważny jest szczegółowy wywiad, przegląd z badaniem fizykalnym u dentysty i konsultacja z fizjoterapeutą stomatologicznym, który nie tylko zbada układ stomatognatyczny, ale sprawdzi też postawę pacjenta. Bo nie zawsze problem znajduje się w obrębie jamy ustnej – jego źródło może leżeć w niższych partiach ciała. 

Opieka fizjoterapeuty 

Bruksizm nie jest chorobą, więc się go nie leczy. Można go jednak poddać terapii u fizjoterapeuty. Jego pomoc obejmuje terapię manualną, w tym masaż mięśni żwaczy, skroniowych i okolicznych struktur, mobilizację stawu skroniowo-żuchwowego oraz terapię punktów spustowych. Stosowane są również ćwiczenia relaksacyjne i rozciągające, kinesiotaping zmniejszający napięcie mięśniowe oraz techniki poprawiające postawę, ponieważ nieprawidłowa pozycja głowy i napięcia w obrębie karku mogą nasilać problem. 

– Uczymy pacjentów, jak wyrobić odpowiednie nawyki, a w chwilach napięcia prowadzić we własnym zakresie ćwiczenia rozluźniające, m.in. z użyciem łatwo dostępnych przedmiotów jak mała korkowa kulka czy masażer do twarzy. W terapii proponujemy też ćwiczenia wspierające prawidłową funkcję języka, który ma kluczowe znaczenie dla równowagi napięciowej w obrębie twarzoczaszki. Co istotne, dobrze działa nauka prawidłowego oddechu, który jest naszym naturalnym SPA – wyjaśnia Justyna Walczewska i dodaje: – Ważnym elementem terapii jest także edukacja w zakresie rozluźniania mięśni żuchwy w ciągu dnia oraz unikania nawykowego zaciskania zębów. Ponadto uczymy pacjentów prawidłowej ergonomii pracy i snu, ponieważ nieodpowiednia pozycja podczas siedzenia czy spania prowadzi do zwiększonego napięcia mięśniowego. Naszym długofalowym celem jest nie tylko zmniejszenie dolegliwości, ale również zapobieganie ich nawrotom poprzez kompleksowe podejście łączące pracę z ciałem, świadomość własnych nawyków i kontrolę stresu. 

Rola stomatologa 

Zadaniem stomatologa w terapii bruksizmu jest naprawa uszkodzeń i ochrona przed kolejnymi. W jego kompetencji jest więc zakładanie wypełnień, odbudowa koron, badanie pod kątem dysfunkcji stawów skroniowo-żuchwowych i wad zgryzu. Może też zalecić terapie wspomagające, takie jak podanie tropokolagenu w napięte partie mięśniowe, szynę relaksacyjną czy toksynę botulinową. 

Terapia botoksem 

– Botoks jest działaniem doraźnym, gdy napięcia nie daje się zmniejszyć w inny sposób, a ból utrudnia normalne funkcjonowanie. Toksyna botulinowa podana w odpowiednie miejsca rozluźnia te mięśnie. Działa jednak kilka miesięcy i po tym czasie zabieg należałoby powtórzyć w przypadku nawrotu dolegliwości – mówi fizjoterapeutka. 

Szyna, która działa 

Kolejnym rozwiązaniem wspomagającym terapię jest szyna relaksacyjna - wykonana z tworzywa nakładka na łuk zębowy, która amortyzuje nacisk i chroni zęby przed tarciem. To rozwiązanie popularne za oceanem, w Polsce wciąż nie jest tak powszechne. 

– Są dwa typy do wyboru: gotowa, dostępna w drogeriach lub sklepach internetowych, oraz dopasowana indywidualnie przez dentystę. Pierwsza jest łatwiej dostępna, jednak może nie być tak komfortowa, jak skrojona na miarę. Tworzywo, z którego jest wykonana, najczęściej poddaje się formowaniu w wyższej temperaturze i w jakimś stopniu da się ją dopasować. Jest też dość miękka i przez to może spotęgować zgrzytanie i zaciskanie. Paradoksalnie nie rozwiązuje problemu, a może go nasilić! – ostrzega Justyna Walczewska. 

Jak dodaje, nakładka „gabinetowa” wymaga wprawdzie kilku wizyt u stomatologa, lecz jest „skrojona na miarę” i wykonana z akrylu, twardego materiału, który „wycisza” napięcie mięśniowe. - Należy taką szynę kontrolować u dentysty według jego zaleceń, by zęby były chronione, dopóki fizjoterapia nie przyniesie rezultatów – dodaje. 


id, Źródło: informacja prasowa