Od redakcji

Wstęp

prof. dr hab. n. med. Jerzy Sikora

Katedra i Klinika Perinatologii i Ginekologii SUM, Katowice

Ginekologia po Dyplomie 2013;15 (4): 5-6

Szanowni Państwo,

Drogie Koleżanki i Koledzy!

Czas letniego odpoczynku niezbyt szczęśliwie kojarzy się z roztrząsaniem licznych problemów naszego codziennego życia zawodowego, nie nastraja do intensywnych, górnolotnych czy egzystencjalnych przemyśleń. Jestem pewien, iż w chwili obecnej albo marzycie Państwo o letniej kanikule,albo właśnie korzystacie z należnego wam przywileju nic nierobienia, oddając się przy tym licznym przyjemnościom i atrakcjom czasu wakacji. Jak powszechnie wiadomo,wskaźnik optymizmu wówczas zdecydowanie wzrasta, a świat widzimy jakby w jaśniejszych kolorach. Mam jednak pewną wątpliwość, czy aby my lekarze tak do końca potrafimy odizolować się w czasie urlopu od codziennych problemów. Chyba jednak nie. W wakacyjnych kurortach dzwonią nasze telefony komórkowe (jeżeli ich nie wyłączymy, kompletnie izolując się od otaczającego świata), często udzielamy porad nad brzegiem morza czy z brzegu basenu. Informujemy wówczas nasze pacjentki, że jak tylko wrócimy, jesteśmy gotowi stawić czoła wszystkim problemom zdrowotnym naszych chorych. W jeszcze gorszej sytuacji znajdują się szefowie oddziałów, w tym piszący te słowa, gdyż kilka pierwszych dni wakacji to obawa o stan pozostawionych pacjentek, no i telefony do współpracowników z wiadomymi zapytaniami. Czy lekarze w ogóle mogą spokojnie wypoczywać? Pozwólcie Państwo, że pytanie to zostawię bez odpowiedzi.

Szanując szczególny czas kanikuły, pozwolę sobie jedynie zasygnalizować kilka problemów, które powinny stanowić dla każdego z nas asumpt do pewnych przemyśleń i refleksji. Z wielką obawą oczekuję mającej dokonać się nieuchronnie w naszym kraju z dniem pierwszego sierpnia 2014 r. rewolucji informatycznej, czyli wprowadzenia e-dokumentacji we wszystkich obszarach działalności medycznej, w szpitalach, ambulatoriach, aptekach, a nawet w ZUS. Wydawałoby się, że rok kalendarzowy to naprawdę wiele czasu i jakoś sobie z tą nowością poradzimy. Pewnie i tak, lecz sądzę, że już teraz należy pomyśleć o wielu implikacjach tej decyzji i odpowiednio się przygotować. Pomijam już różnorodne i sygnalizowane w wielu ośrodkach problemy techniczne z kompatybilnością testowanych e-programów z funkcjonującymi w szpitalach już od kilku lat sieciami informatycznymi, bez której praca z cyfrowymi nośnikami informacji medycznych po prostu nie jest możliwa. Zakładam, że jest to zadanie, które rozwiążą informatycy, i to nie nasza, lekarzy sprawa. Natomiast chciałbym już teraz wiedzieć, jak skonstruowano programy, którymi będziemy musieli się posługiwać, jakie dane mamy gromadzić, jak wykorzystywać informacje niezbędne dla celów formalno-prawnych i wreszcie czy będzie można zwyczajnie poćwiczyć symultanicznie, aż do uzyskania odpowiedniej biegłości. Jeżeli, jak to zwykle bywa w naszym kraju, otrzymamy miesiąc na naukę systemów, a po upływie tego czasu będziemy ponosić prawne konsekwencje naszych błędów, to rzeczywiście czeka nas niezwykle trudne zadanie. Należę do pokolenia informatycznego i jakoś radzę sobie w codziennej pracy z komputerem. Jak wynika z założeń rozporządzenia, nie przewidziano jednak żadnych wyjątków w zakresie realizacji założonej reformy. Już wiadomo, że nasi wciąż czynni zawodowo seniorzy z tym problemem sobie nie poradzą. Prowadzenie dokumentacji w systemie zero-jedynkowym w zasadniczy sposób różni się od tradycyjnej papierowej formy, do której przywykliśmy od wielu lat. Dokonany wpis w danym dniu i godzinie (np. status w sali porodowej) na zawsze pozostanie takim, jakim go stworzyliśmy. Po dodaniu nieograniczonego dostępu pacjentów do własnych danych medycznych rezultaty mogą być doprawdy zaskakujące.

Poznałem kliniczny system informatyczny funkcjonujący w jednym z europejskich krajów i muszę stwierdzić, że posługiwanie się nim jest niezwykle czasochłonne, wymagające niezwykłego skupienia i uwagi, a ogrom informacji, które należy na bieżąco wprowadzać, niezwykle absorbuje asystentów w czasie, którego już nie starcza dla realizacji bieżących zadań usługowych. Kilka dni temu zapoznałem się z ministerialną propozycją nowego wzoru karty przebiegu ciąży. Objętość tego dokumentu jest imponująca. Stworzono spore wydawnictwo z rozlicznymi rubrykami, które przez wiele minut przyjdzie nam wypełniać w ambulatoriach. Karta zawiera także dane na temat  przebiegu porodu i połogu. Oczywiście intencje Ministerstwa Zdrowia są jasne i czytelne. Postęp, jaki dokonał się w ostatnich latach w diagnostyce i terapii perinatalnej, musi znaleźć odzwierciedlenie we współczesnej dokumentacji medycznej. Wątpliwości budzi następujący fakt:skoro w przyszłym roku dokumentacja medyczna ma być wyłącznie cyfrowa, to po co tworzyć klasyczny papierowy dokument. W kilku europejskich krajach lekarze w ogóle nie posługują się kartą przebiegu ciąży. Pacjentki zgłaszają się na kolejne wizyty z nośnikami pamięci (USB). Niezbędnych adnotacji dokonuje się w komputerze, posługując się w tym celu uniwersalnym programem komputerowym, kompatybilnym z systemami poradnianymi, szpitalnymi czy służącymi ubezpieczycielom. Brakuje odpowiedzi na pytania, czy przewidziano także wersję cyfrową powyższej dokumentacji i czy w ogóle istnieje odpowiedni program. Jaką formę przewidziano dla poradnianej historii choroby i jakie dane powinna zawierać? Tego wciąż nie wiadomo.

Zachęcam Państwa do czynnego udziału w kreowaniu treści naszego czasopisma, które, o czym jestem przekonany, powinno być miejscem wymiany myśli i prezentacji problemów, z jakimi stykamy się w codziennej pracy, oceny zamieszczanych artykułów, propozycji nowych czy uaktualnianych rekomendacji, a także komentarzy na każdy temat trapiący ginekologów i położników. Dla realizacji tego celu planujemy stworzenie nowej rubryki: „Listy do redakcji”. Państwa sugestie, propozycje czy podpowiedzi będą zawsze wnikliwie analizowane i prezentowane na łamach naszego periodyku. Mam głęboką nadzieję, że będą stanowić zachętę do podejmowania szerokich tematycznie dyskusji.

Jesień bieżącego roku to czas wielu kongresów, konferencji czy sympozjów, organizowanych w wielu częściach kraju, w tym Kongresu Akademii po Dyplomie – Liderzy Polskiej Ginekologii, który odbędzie się w Warszawie w dniach 20-21 września br. Gorąco zachęcam do udziału w tym spotkaniu naukowym, którego program stworzyliśmy na podstawie Państwa sugestii. Przekażemy szeroką wiedzę praktyczną zarówno z zakresu diagnostyki ultrasonograficznej w położnictwie i ginekologii, leczenia niepłodności, operacji w przestrzeni zaotrzewnowej, operacji laparoskopowych i histeroskopowych, jak i konfrontacji lekarsko-prawnych i problemów administracyjnych. Zaprosiliśmy w tym celu najwybitniejszych specjalistów w zakresie prezentowanej tematyki, ale też i kilkoro mniej znanych Kolegów, którzy może na miano liderów polskiej ginekologii jeszcze nie zasługują, ale doświadczenia, które już zdobyli, są na tyle interesujące, że zasługują na ich prezentację. Promocja młodych, ambitnych i pracowitych lekarzy jest jednym z celów, jakie założyliśmy, proponując tematykę spotkań z Państwem. Nowe gwiazdy zawsze wyrastają w blasku jasno już świecących.

Korzystając z okazji chciałbym też zachęcić do udziału w VI Kongresie Polskiego Towarzystwa Medycyny Perinatalnej, który odbędzie się w Poznaniu w dniach 26-28 września br. pod naukowym kierownictwem profesorów Grzegorza H. Bręborowicza i Janusza Gadzinowskiego.

Życząc Państwu pełnych wrażeń i wolnych od trosk wakacji, najlepiej z lekturą bieżącego bardzo interesującego numeru Ginekologii po Dyplomie, a po udanym wypoczynku wielu niezapomnianych doznań w czasie spotkań naukowych organizowanych przez Akademię po Dyplomie, pozostaję z wyrazami głębokiego szacunku.

Do góry