Powitanie

Zakalec

Iwona Konarska

Small img 3400 kolor  opt

Iwona Konarska


W sprawie usuwania ze szkół śmieciowego jedzenia jest jak w dobrej czarnej komedii – i coraz śmieszniej, i coraz straszniej. Młodzieżowa widownia, a czasem i pełnoletnia przekonuje się, że wystarczy tupnąć, a politycy, lekarze i dietetycy od razu oddadzą im drożdżówki.

Los drożdżówki był następujący: najpierw została skazana, potem pani minister edukacji z PO negocjowała (!) z kolegą też z PO, ministrem zdrowia, jej ułaskawienie. Choć dopiero co sama ją ze szkoły wyrzuciła. No, ale zbliżały się wybory, dieta przestała być ważna. Pan minister się zgodził, ale by wrócić na półki, drożdżówka miała mieć mniej cukru. O ile, nie wiadomo, bo w międzyczasie nastał nowy minister, który też chce drożdżówkę przywrócić, tyle że z bardziej ekologicznym nadzieniem.

W sprawę włączył się również Rzecznik Praw Obywatelskich, widząc w sklepikowym ostrym zakazie (drożdżówkowe rozporządzenie weszło prawie z dnia na dzień) ograniczenie praw obywatelskich sklepikarzy. W sprawę przez te miesiące zaangażowane są gremia układające jadłospisy, najpierw pracujące nad ich odchudzeniem, potem nad ich osłodzeniem. Najpierw pani dietetyk jak lwica broni przekąsek z marchewki, a potem dowiaduje się, że zalecana dieta też zależy od tego, jak mocno rodzice protestują. I z marchewką to przesadziła.

W tle młodzież urządza kabaret – jest podziemie soli, cukru i wypady do cukierni za rogiem. Media pokazały też kilka kucharek, które do garnka nie mają co włożyć. Tak się boją, że przesolą.

Uczniowie dowiedzieli się jednego – zakaz drożdżówkowy jest jak nakaz noszenia kapci. Wymyślony jako wirtualne, bezsensowne dzieło niemające żadnego związku z rzeczywistością, a na pewno nie ze zdrowiem. Żaden uczeń po tak wielkiej batalii ani przez chwilę nie pomyślał, że objadanie się drożdżówkami może mieć jakiś związek z jego przyszłą kondycją. Bo też nikt takiego argumentu nie używał. Dla młodych ludzi szkoła jest przeważnie skansenem, teraz przekonali się, że także dietetycznym. I że dorośli coś robią, ale w ogóle nie mają argumentów dlaczego.

Na tym wszystkim najlepiej wyszła drożdżówka. Już nikt jej nie chce pozbawić lukru.

Do góry