Transplantologia

Przeszczepienie w trybie pilnym

Alicja Giedroyć

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu wykonano w 2015 roku 12 przeszczepień wątroby, ale ostatnie z nich było szczególne. Transplantolodzy przeprowadzili przeszczepienie wątroby w tzw. trybie pilnym. Przypadek był także nietypowy ze względów medycznych. 24-letni mężczyzna od wielu lat leczył się na wrzodziejące zapalenie jelit z towarzyszącą chorobą wątroby pod postacią pierwotnego stwardniejącego zapalenia dróg żółciowych, ale, co należy podkreślić, choroba była w bardzo wczesnym stadium. Natomiast w połowie grudnia pacjent trafił nagle do wrocławskiego USK w stanie śpiączki wątrobowej, czyli z objawami całkowitej dekompensacji wątroby.

Small zdjecie watroby opt

Ryc. 1. Przeszczepiona wątroba opisywanego pacjenta.

– W tej przewlekłej chorobie do upośledzenia funkcji wątroby dochodzi zwykle powoli i stopniowo – wyjaśnia dr hab. med. Elżbieta Poniewierka z Kliniki Gastroenterologii i Hepatologii USK we Wrocławiu, w której konsultowano mężczyznę. – U tego młodego człowieka doszło do nagłego załamania, nie wiemy z jakiej przyczyny. Konsekwencją było całkowite zniszczenie wątroby i śpiączka wątrobowa.

Jak wykazały późniejsze badania histopatologiczne, cały miąższ uległ martwicy i jedynym ratunkiem był przeszczep.

24-latek został przyjęty na oddział intensywnej terapii i poddany m.in. specjalistycznemu zabiegowi dializy albuminowej z wykorzystaniem aparatu MARS, dzięki któremu transplantolodzy zyskali dodatkowy, bezcenny – jak się potem okazało – czas na znalezienie nowej wątroby. Jednocześnie umieszczono pacjenta na krajowej liście oczekujących na przeszczepienie wątroby w trybie pilnym.

W drugiej dobie do szpitala dotarła informacja, że jest dawca w jednym z pomorskich szpitali. Problem w tym, że pogoda była fatalna, a gęsta mgła uniemożliwia transport lotniczy.

Zespół lekarzy zdecydował się więc na podróż ambulansem, choć nie było gwarancji, że pacjent przeżyje do ich powrotu. – Jednocześnie nawiązaliśmy kontakt z jednostką wojskową, która obiecała udostępnienie samolotu w drodze powrotnej – opowiada chirurg transplantolog dr n. med. Paweł Chudoba. – Mieliśmy pełną świadomość, że akcja może się nie udać. Okres zimnego niedokrwienia nie powinien trwać dłużej niż osiem godzin, a nie mieliśmy pewności, czy w tym czasie zespół dotrze na miejsce. I czy pacjent, który jest w stanie krytycznym, doczeka przeszczepu.

Po sześciu godzinach jazdy karetką na sygnale zespół dotarł na Pomorze. Niezwłocznie przystąpiono do pobrania. Był to tzw. dawca wielonarządowy. W międzyczasie inny zespół przygotował pacjenta na bloku operacyjnym do zabiegu. W tym przypadku szczególnie trudnego ze względu na zaburzenia krzepnięcia krwi związane z niewydolnością wątroby.

– Przy zaburzeniach krzepnięcia jest dodatkowe ryzyko śródoperacyjnej utraty krwi – wyjaśnia dr Chudoba. – Przy zabiegach u osób z niewydolną wątrobą zdarzają się tak ogromne utraty krwi, że trzeba podać nawet 20 jednostek. Badania tromboelastometryczne pozwoliły ocenić, których czynników krzepnięcia brakuje, i uzupełniać je podczas zabiegu. Nasi anestezjolodzy tak doskonale zabezpieczyli krzepnięcie krwi pacjenta, że w trakcie zabiegu doszło do utraty zaledwie ok. 1 litra krwi.

Przeszczepiona wątroba pracuje, mężczyzna został wypisany ze szpitala do domu dwa tygodnie po zabiegu. W dniu wypisu pacjenta ze szpitala w USK zorganizowano konferencję prasową. Dramatyczna, choć zakończona happy endem historia była ważnym przesłaniem. Matka, dziękując za życie syna, dziękowała przede wszystkim dawcy, apelując w ten sposób o wyrażanie zgody na pobranie narządów po śmierci.

Do góry