Metoda endowaskularna stosowana w przypadku zwężeń tętnic szyjnych jest mniej inwazyjna. W pierwszym etapie wprowadza się cewnik i dokładnie lokalizuje zwężenie pod kontrolą radiologiczną (ryc. 3). Następnie wprowadza się wąski balon w celu wstępnego poszerzenia tętnicy (ryc. 4). Dopiero teraz implantuje się samosprężalny stent (ryc. 5), który doprężany jest kolejnym balonem o większej średnicy (ryc. 6). W metodzie tej poszerzamy tętnicę bez usuwania blaszki miażdżycowej.

Small 04 opt

Ryc. 7. Arteriografia kontrolna po wykonaniu zabiegu.

Drożność tętnicy jest przywracana do szerokości implantowanego stentu (ryc. 7).

– Wykorzystujemy najczęściej dostęp udowy i przy użyciu specjalnych cewników musimy wykonać długą drogę od łuku aorty do tętnic szyjnych wspólnych, a później do wewnętrznej. To pierwsza trudność. Druga związana jest z rozprężaniem stentu w tętnicy w taki sposób, by nie doprowadzić do oderwania blaszki miażdżycowej lub skrzepliny. By się tego ustrzec, w czasie zabiegu zakładamy specjalne sitka przypominające kształtem parasole. Inne metody zabezpieczające polegają na wykorzystaniu odwróconego przepływu mózgowego przez tętnicę szyjną. W tym przypadku neuroprotekcja mózgu ma uchronić pacjenta przed oderwaniem fragmentu blaszki lub skrzepliny i przemieszczeniem do naczyń mózgowych – mówi dr Walas.

W czasie zabiegu tętnicy szyjnej nie trzeba „klemować”, okres jej niedrożności jest bardzo krótki, trwający kilka sekund, jednak jak się okazuje, i w tym momencie pojawia się często zagrożenie. Rozprężanie stentu ma wpływ na baroreceptor umieszczony na podziale tętnicy szyjnej i może skutkować zaburzeniami rytmu serca oraz utratą świadomości. Powstaje więc pytanie, którą metodę wybrać, by pomóc, a nie zaszkodzić. Otóż lekarze posługują się specjalnym schematem określającym metody „włączeń” i „wykluczeń” do poszczególnych grup. Ze statystyk wynika, że 60-70 proc. pacjentów z niedrożnością tętnic szyjnych jest operowanych, a ok. 30 proc. kwalifikowanych do metody endowaskularnej w ośrodkach wykonujących obie metody. Zapewnia to najlepsze wyniki bezpośrednie i odległe w całej populacji leczonych osób. Przykładem do wyboru metody endowaskularnej są m.in. trudne warunki na szyi z występującymi na niej bliznami popromiennymi czy pooperacyjnymi. Utrudniony dostęp mógłby skutkować uszkodzeniem nerwów lub innych struktur przebiegających blisko tętnicy. Innym zagrożeniem – przeciwwskazaniem do tej metody – jest specjalna anatomia samej tętnicy, np. nietypowa krętość, zagięcia oraz rodzaj blaszki miażdżycowej.

Powikłania po zabiegu

Powikłania pooperacyjne dotyczą zwykle udarów mózgu, ale nie tylko.

– Udary występują najczęściej w trakcie zabiegu lub bezpośrednio po nim, natomiast w dalszym przebiegu zagrożeniem są również restenozy, czyli zwężenia odległe w czasie, występujące częściej po zastosowaniu metody endowaskularnej. Ważne jest, by pacjenci po zabiegach byli poddawani badaniom kontrolnym oceniającym stan operowanych tętnic. Gdy zwężenie przekroczy wspomniane 70 proc., pacjent może być poddany ponownemu zabiegowi. Zwykle jednak po leczeniu chirurgicznym czy wewnątrznaczyniowym stosujemy tylko metodę endowaskularną – podsumowuje dr Walas.

Do góry