Idealna klinika

Przepis na superszpital

Opracowała Iwona Dudzik

Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie niekwestionowanym zwycięzcą (od lat!) wśród placówek psychiatrycznych

Small jarema marek ww008 x opt

Prof. dr hab. med. Marek Jarema

Prof. dr hab. med. Marek Jarema, kierownik III Kliniki Psychiatrycznej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie:

Wysoka pozycja instytutu w rankingu bardzo nas cieszy, ale jednocześnie w ogóle nie dziwi. Instytut jest jedyną w Polsce placówką, która w zakresie schorzeń ośrodkowego układu nerwowego proponuje pełen zakres leczenia. Nie dotyczy on tylko dziedziny psychiatrii i neurologii, ale także neurochemii, farmakologii układu nerwowego, neurofizjologii, jak również rehabilitacji psychiatrycznej i neurologicznej. Nie jest więc zaskoczeniem, że młodzi lekarze, których pociąga ta dziedzina medycyny, postrzegają instytut jako doskonałe miejsce zdobywania wiedzy i pracy.

Rezydenci do dalszego kształcenia się mogą wybrać jedną z kilkunastu działających tu klinik. Każda z tych klinik jest znana z publikacji naukowych, wystąpień na zjazdach, więc adept może sobie wyrobić zdanie nie tylko, co chciałby robić w zakresie swojej specjalizacji, ale jak on sam chce rozwijać się jako badacz. Inne uczelnie medyczne mają zwykle jedną lub dwie kliniki psychiatryczne albo neurologiczne, więc możliwości wyboru są tam znacznie ograniczone.

Ważne jest także to, że instytut dysponuje ponad 400 łóżkami i udziela świadczeń w pełnym zakresie, co daje możliwość praktycznego poznania szeregu zagadnień. Niekiedy przyjmuje to anegdotyczną postać: dawno temu pewien adept sztuki medycznej zgłosił chęć odbywania rezydentury z psychiatrii w instytucie, oczekując spełnienia kilku „podstawowych” warunków: osobny gabinet, limitowana liczba pacjentów pod jego opieką, wolny czas na pracę naukową, sponsorowanie stażu za granicą itp. Ryzyko niespełnienia jego oczekiwań bardzo go rozczarowało! Z drugiej strony pewna skromna absolwentka Akademii Medycznej rozpoczęła specjalizację w instytucie i w ciągu pierwszego roku rezydentury rozwinęła zainteresowania naukowe do tego stopnia, że opublikowała swoje prace, a nawet uzyskała środki na finansowanie swoich badań spoza instytutu.

Lekarze rezydenci są tu traktowani jako osoby bardzo pożądane w zespole terapeutycznym, które dzięki przychylności ze strony całego personelu bardzo szybko zdobywają potrzebne im umiejętności.

Dwa razy w roku odbywają się sesje egzaminacyjne i raczej nie zdarza się, aby lekarz rezydent z instytutu tego egzaminu nie zdał. Świadczy to o tym, że praca w IPiN procentuje w ich życiu, dobrze sobie radzą, gdziekolwiek się znajdą. Duża część lekarzy rezydentów stara się następnie o pracę w instytucie. Nie jest to możliwe w przypadku wszystkich chętnych, jednak ci, którzy naprawdę chcą, mają taką szansę.

Small 10163

Najlepsze miejsca pracy zdaniem psychiatrów

Powszechnie wiadomo, że instytut jest dużą instytucją, działającą od wielu lat, cieszy się dobrą opinią. Jednak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie wszystko jest tu tak idealne, jak byśmy chcieli.

Co przede wszystkim? Choć w dalszym ciągu instytut jest postrzegany jako jednostka referencyjna, to jeśli chodzi o kontrakty z NFZ, obecnie nie ma już referencyjności i związanego z tym wyższego finansowania świadczeń zdrowotnych dla instytutu. Stawki z NFZ są takie jak w każdym innym szpitalu, np. powiatowym. Tymczasem lekarze często myślą, że finansowanie instytutu jest lepsze i że w związku z tym mogą oczekiwać atrakcyjniejszych finansowo warunków pracy. A realia są takie, że borykamy się z niedofinansowaniem, obcinane są nam dotacje na działalność statutową, co się czasem spotyka z rozczarowaniem osób spoza Warszawy. Pamiętam sytuację, gdy pacjent z odległego zakątka kraju starał się o przyjęcie do instytutu, a gdy już to się udało, zaraz po przyjęciu żądał wypisu ze względu na siermiężne warunki bytowe na oddziale.

Brak pieniędzy to bolączka całej opieki zdrowotnej, ale problem polega na tym, że nikt nie wierzy, że dotyka on bardzo poważnie takie szpitale jak nasz.

Konsekwencji niedofinansowania jest wiele, np. przestarzała infrastruktura. Staramy się ją modernizować, niedawno wybudowaliśmy nową bardzo nowoczesną Klinikę Psychiatrii Sądowej, wcześniej neurochirurgię, odremontowano kliniki neurologiczne, obecnie trwa remont oddziałów psychiatrycznych, ale dzieje się to niezwykle opornie, bo stale brakuje środków. Dlatego na niektórych oddziałach warunki pobytu pacjentów są bardzo trudne i dalekie od oczekiwań.

Na szczęście, jeśli chodzi o stronę merytoryczną, to oceny naszej działalności są bardzo dobre. Jesteśmy postrzegani jako bardzo dobre miejsce do prowadzenia terapii. Z racji naszej lokalizacji trafiają do nas głównie pacjenci z Ursynowa, Mokotowa i Wilanowa. Z codziennej praktyki widzimy jednak, że pacjenci z innych rejonów także chcą być diagnozowani i hospitalizowani właśnie u nas. To nas cieszy, bo uważamy, że jesteśmy właśnie po to, aby zajmować się tymi chorymi, którzy sprawiają trudności diagnostyczne innym placówkom, zapewne gorzej wyposażonym, o mniejszym doświadczeniu. W takiej sytuacji instytut może wiele zaoferować, zgodnie z zasadą „co dwóch lekarzy, to nie jeden”. Gdy nasz lekarz prowadzący ma wątpliwości diagnostyczno-terapeutyczne, kwestia zasięgnięcia opinii kolegi nie stanowi problemu, bo wszyscy są na miejscu.

Boli nas jednak to, że instytut nie jest tak wyposażony, jak być powinien, szczególnie w aparaturę z zakresu neuroradiologii. Rezonans magnetyczny powinien mieć siłę co najmniej 3 T, bo to decyduje o jakości diagnostyki. Badania funkcjonalnym rezonansem magnetycznym są obecnie standardem na całym świecie i powinny być także wykonywane u nas. Tymczasem nie dysponujemy takim sprzętem. Wyposażenie w aparaturę w takim ośrodku jak nasz powinno być dużo lepsze, nie ma co do tego wątpliwości.

Instytut zobowiązany jest nie tylko utrzymać wysoką jakość diagnostyki i terapii schorzeń ośrodkowego układu nerwowego, ale także jako jednostka badawczo-rozwojowa prowadzić badania naukowe. To oznacza obecność wysoko wykwalifikowanej kadry, od samodzielnych pracowników naukowych, przez adiunktów, asystentów, lekarzy rezydentów, po pielęgniarki, pracowników technicznych i socjalnych.

Kadra jest mocną stroną instytutu. Nie tylko lekarze neurolodzy i psychiatrzy, ale także psycholodzy, którzy są niezwykle cennymi współpracownikami. Bez nich prowadzenie diagnostyki i terapii zaburzeń byłoby niemożliwe. Diagnoza w psychiatrii jest specyficzna, pamiętajmy, że opiera się ona na subiektywnych przesłankach. Omamów czy urojeń nie da się przecież zobaczyć czy sfotografować. W tej sytuacji psycholog dysponuje nieocenionymi możliwościami badawczymi i pomaga nam w zobiektywizowaniu diagnozy. Podobnie jeśli chodzi o cały proces terapeutyczny. Jest szereg zaburzeń psychicznych, które wymagają przede wszystkim lub wyłącznie psychoterapii, np.: zaburzenia lękowe, nerwicowe, odżywiania. W instytucie wszyscy specjaliści są na miejscu, nie trzeba szukać ich w ośrodkach w całej Polsce, a to dodatkowo podnosi atrakcyjność pracy lekarza.

Warto podkreślić, że nasza kadra jest znakomicie przygotowana pod względem dydaktycznym. Jesteśmy nastawieni na kształcenie podyplomowe, głównie kursy i staże szkoleniowe dla lekarzy oraz psychologów.

Zdajemy sobie sprawę, że bardzo trudno jest obiektywnie zmierzyć, który szpital jest najlepszy. W moim odczuciu nie wygraliśmy dlatego, że przyjmujemy najwięcej pacjentów lub jesteśmy idealni, ale dlatego że oferujemy różnorodność.

Do góry