Medycyna a media

Jesteśmy karmieni estetyką szoku

O tym, co widzimy w mediach i jaki ma to wpływ na postrzeganie lekarzy, z socjologiem prof. dr. hab. Markiem Sokołowskim z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, rozmawia Anna Hucko

MT: Możliwe jest jednoznaczne określenie, czy wizerunek lekarza w mediach jest negatywny czy pozytywny?


Prof. Marek Sokołowski:
Wizerunek w mediach będzie obejmował wiele różnych przekazów. Będzie to zarazem obraz budowany w popularnych serialach, jak i reportażach telewizyjnych, gdzie widzimy zmęczonego doktora, który przed chwilą odszedł od stołu operacyjnego i mówi kilka słów na temat stanu pacjenta. Będzie to także wizerunek lekarzy w filmach fabularnych, które z założenia przedstawiają wymyślony obraz, często oparty na prawdziwych historiach, jednak wydumany i odbiegający od realiów. Pod uwagę należy wziąć jeszcze wizerunek lekarza w mediach społecznościowych, które umożliwiają zamieszczanie opinii o specjalistach, lecz również pozycjonowanie swojego miejsca w rankingu i, co za tym idzie, udawanie, że jest się lepszym lekarzem niż w rzeczywistości. Rynek usług PR mieści coraz więcej firm wizerunkowych, które wśród swoich klientów mają także lekarzy. Jest to prosta droga do sukcesu komercyjnego i ci, którzy zdają sobie sprawę z ważnej roli wizerunku, korzystają z tych usług, choć niechętnie się do tego przyznają. Czym innym są tzw. docu-opery. Takie produkcje powstały o różnych grupach zawodowych: o komandosach, strażakach, ratownikach, policjantach i o lekarzach. Oglądanie tych, którzy mają nam pomagać, ratować nasze zdrowie i życie, jest dla nas zwyczajnie ciekawe. Ale w telewizji obejrzymy jeszcze coś innego. Poruszyła nas historia doktora G., a takich jest wiele. Doktor Garlicki, kardiochirurg, stracił nazwisko na skutek publicznych oskarżeń, które przybrały formę medialnej nagonki. Swoją drogą, skandalem było nadanie sprawie pseudonimu operacyjnego „Mengele”. Nie sposób więc nie uznać tego również za rodzaj pozycjonowania. Czasami celowo piętnuje się pewne grupy zawodowe. Ostatnio tak dzieje się ze środowiskiem prawniczym.

Do góry