Bez mojej zgody

Jak najszybciej rozpocząć właściwe leczenie

Opracowała: Iwona Dudzik

           

O rozpoznawaniu gruźlicy, lekooporności i innych wyzwaniach mówi dr hab. med. prof. nadzw. Maria Korzeniewska-Koseła, kierownik Zakładu Epidemiologii i Organizacji Walki z Gruźlicą Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.

Opinie o gruźlicy w społeczeństwie, a także wśród lekarzy są różne. Niektórzy się dziwią, że jeszcze spotykamy chorych na gruźlicę, inni uważają, że gruźlica w Polsce jest bardzo dużym problemem. Faktem jest, że Polska należy do krajów o niskiej zapadalności na gruźlicę – od kilku lat choruje mniej niż 20 na 100 tys. osób, czyli poniżej progu oddzielającego zapadalność niższą od wyższej.

Dlaczego przegrywamy z gruźlicą?

To nie jest dobre pytanie. Nie przegrywamy z gruźlicą, ale jeszcze nie możemy jej wyeliminować. Zapadalność na gruźlicę w Polsce jest wciąż wyższa niż w krajach zachodniej Europy. Dzisiejsza sytuacja ma duży związek z historią, a konkretnie zachorowalnością w poprzednich dekadach. W Polsce po wojnie chorowała ogromna liczba ludzi – w 1957 roku, kiedy powstał Krajowy Rejestr Zachorowań na Gruźlicę, było to ponad 82 tys. osób, w tym wiele dzieci i osób młodych. Bezpośrednio po wojnie sytuacja była jeszcze gorsza.

Wprawdzie najwięcej osób choruje w pierwszych latach po zakażeniu prątkiem gruźlicy, a szczególnie groźny jest pierwszy rok, jednak część choruje później, nawet po wielu latach. Zakażenie prątkiem gruźlicy może pozostawać w stadium utajenia przez wiele lat. Tylko mały odsetek osób zakażonych (ok. 10 proc.) zachoruje na gruźlicę w jakimś momencie życia. Jeśli zakażona była większość populacji, liczba zachorowań jest duża. W Polsce w 1953 roku dodatni wynik próby tuberkulinowej, wskazujący na zakażenie prątkiem gruźlicy, miało blisko 90 proc. 15-latków.

Powszechność zakażenia w latach ubiegłych wyjaśnia, dlaczego Polacy nadal chorują na gruźlicę. W krajach zachodniej Europy zachorowalność od dawna – nawet w czasie wojny i po wojnie – była dużo niższa niż w Polsce. W 1985 roku zapadalność na gruźlicę w Polsce była taka jak w Danii w końcu lat 40. W 2016 roku w 20 krajach Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego zapadalność na gruźlicę była mniejsza niż 10 przypadków na 100 tys. ludności. Chorują głównie przybywający tam cudzoziemcy, natomiast wśród ludności miejscowej zapadalność jest bardzo mała, np. w krajach skandynawskich blisko 90 proc. chorych to imigranci. W Polsce udział migrantów wśród chorych na gruźlicę jest nieduży. Choć zapadalność na gruźlicę w Polsce jest większa niż przeciętna w krajach Unii Europejskiej, to są w naszym kraju zjawiska korzystne, np. mały odsetek dzieci i młodzieży wśród chorych na gruźlicę.

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Dlaczego przegrywamy z gruźlicą?

To nie jest dobre pytanie. Nie przegrywamy z gruźlicą, ale jeszcze nie możemy jej wyeliminować. Zapadalność na gruźlicę w Polsce jest [...]

Co każdy lekarz powinien wiedzieć?

W latach ubiegłych w wielu krajach, także w Polsce, prowadzono czynne wykrywanie gruźlicy poprzez masowe badania radiofotograficzne. Obecnie takie badania profilaktyczne [...]

Kto jest w grupie ryzyka?

1. Istotną grupą ryzyka zachorowania na gruźlicę, u której należy podjąć działania profilaktyczne, są osoby z bliskiego kontaktu z chorym na [...]

Bezpieczeństwo ogółu to czasem przymus dla jednostki

Większość chorych na gruźlicę płuc jest leczona w intensywnej fazie terapii przeciwprątkowej w szpitalu. Na mocy ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu [...]

Czy przybysze z krajów o dużej zapadalności na gruźlicę stanowią zagrożenie?

Każdy chory na prątkującą postać gruźlicy płuc stanowi zagrożenie dla osób ze swojego otoczenia. Część cudzoziemców podlega badaniom pracowniczym takim samym [...]

Obowiązki lekarza

Lekarze mają prawny obowiązek raportowania o wykrytych przypadkach gruźlicy. Kompletność zgłoszeń sprawdza się, porównując dane w rejestrze zachorowań z rejestrami laboratoryjnymi. [...]

Leczyć i nadzorować

Po prawidłowym leczeniu w szpitalu chory musi je kontynuować jeszcze przez co najmniej cztery miesiące w przychodni. Jeżeli przerwie terapię, istnieje [...]
Do góry