Pytania do konsultanta

Kryterium 0,6, czyli rozsądek górą

O okulistach, którzy muszą się szykować na zmiany, z prof. dr. hab. med. Markiem Rękasem, konsultantem krajowym ds. okulistyki, rozmawia Iwona Dudzik

MT: Posypały się na pana gromy po tym, jak zaproponował pan kryteria kwalifikacji do operacji zaćmy tzw. kryterium ostrości wzroku 0,6. Niektórzy koledzy zarzucają panu, że to doprowadzi do pogorszenia stanu wzroku Polaków.


Prof. Marek Rękas:
Kiedy przedstawiłem tę propozycję ministrowi Radziwiłłowi, Polskie Towarzystwo Okulistyczne zareagowało ostrym sprzeciwem. Dopiero minister Szumowski powołał komisję, w skład której weszli zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy mojego pomysłu związani ze Stowarzyszeniem Chirurgów Okulistów Polskich. Okazało się, że w większości kwestii się zgadzamy. Wspólnie zaproponowaliśmy przyjęcie kryterium 0,6 oraz określiliśmy trzy kategorie wyjątków medycznych od przyjętej reguły. Początkowo proponowałem wprawdzie określenie procentowe – 5 proc. wyjątków, wychodząc z założenia, że lekarze sami najlepiej wiedzą, kogo operować. Jednak wskazanie konkretnych przypadków także uważam za dobre rozwiązanie. Teraz czekamy na ostateczną decyzję ministra zdrowia.

W żadnym wypadku nie spowoduje to pogorszenia dostępności, natomiast ureguluje kolejność operowanych pacjentów. Ci, którzy gorzej widzą, będą operowani jako pierwsi, a ci, którzy widzą lepiej – trochę później. Obecny system, w którym obowiązuje kolejność zgłoszeń, jest mało sprawiedliwy społecznie. Osoby z małych miejscowości później trafiają do specjalisty. Często nie mogą czekać w długiej kolejce do operacji w ramach ubezpieczenia, przez co właśnie oni stają się klientami placówek prywatnych.


MT: Skąd wiadomo, że nowe zasady sprawdzą się w Polsce?


M.R.:
Ponieważ istnieją lub były stosowane w wielu państwach, m.in. w Anglii i Niemczech. W Anglii wychodzi się z założenia, że pacjenci muszą mieć możliwość prowadzenia samochodu, więc kiedy wzrok się pogarsza i zbliża do minimalnej ostrości wymaganej do utrzymania prawa jazdy, proponuje się im operację.

Ponadto kryterium 0,6 wyeliminuje problem zbyt wczesnego operowania pacjentów. Operacja zaćmy jest stosunkowo prosta i dla doświadczonego chirurga problemem nie jest nawet usunięcie soczewki pozbawionej zmętnień. Problem polega na tym, że po operacji mogą się pojawić powikłania – od błahych po groźne dla widzenia. Dotyczy to nawet 30 proc. pacjentów w czasie od operacji do końca życia. Takie statystyki są na całym świecie w przypadku prawidłowo przeprowadzonych operacji. Dlatego nie powinno się operować pacjenta, który nie dostrzega u siebie pogorszenia widzenia.

Pacjenci zdają sobie z tego sprawę. Kiedy w ubiegłym roku NFZ dołożył do tych operacji 120 mln zł i kolejka mocno przyspieszyła, okazało się nagle, że pacjenci wcale nie są tak bardzo chętni, aby natychmiast poddać się zabiegowi. 20-30 proc. z nic...

Do góry