Na ważny temat

Bez nadzoru publicznego, prawdziwy Dziki Zachód

O ciągle nierozwiązanych problemach diagnostyki laboratoryjnej w Polsce z dr n. med. Ewą Świątkowską, wiceprezes Krajowej Izby Diagnostów Laboratoryjnych, rozmawia Ewa Szarkowska

MT: W 2017 roku NIK alarmowała, że coraz więcej publicznych szpitali wydziela ze swojej struktury laboratoria i przekazuje je firmom zewnętrznym. Minął rok, czy coś się zmieniło?


Dr Ewa Świątkowska:
Nie. Postępuje proces przejmowania laboratoriów w publicznych szpitalach przez prywatne laboratoria sieciowe. Outsourcing usług medycyny laboratoryjnej kwitnie. Żadna inna dziedzina medycyny nie jest w takim stopniu wyprowadzana ze struktur publicznych placówek medycznych jak laboratoria. Brak reakcji resortu zdrowia na raport NIK bardzo nas niepokoi, bo nie rozumiemy, dlaczego publiczne pieniądze z NFZ idą na rozwój niepublicznych jednostek.

Laboratoria w szpitalach publicznych pełnią szczególną funkcję, gdyż stanowią bazę do odbywania staży podstawowych i specjalistycznych podczas szkolenia podyplomowego i do praktycznej nauki zawodu dla studentów analityki medycznej. Laboratoria sieciowe nie udostępniają szeroko swoich laboratoriów w celach szkoleniowych, czasami nawet dla swoich pracowników. Jeżeli baza szkoleniowa będzie się nadal kurczyła, to w końcu znacznie ograniczy możliwość robienia specjalizacji i organizowania praktyk dla studentów.

Ile zarabiają diagności?

Mimo specyfiki pracy i potencjalnych zagrożeń – ponieważ materiał biologiczny jest potencjalnie zakaźny – średnie zarobki diagnostów laboratoryjnych nie przekraczają często 3 tys. zł brutto.

Kiedyś w laboratoriach szpitalnych funkcjonował system dyżurowy. Od kiedy zaczęły się problemy z wynagrodzeniami i poszczególne grupy zawodowe zaczęły wyszarpywać kawałki tortu finansowego, najczęściej w laboratoriach obowiązuje tzw. równoważny czas pracy. Pracuje się w systemie 12-godzinnym i rozlicza godzinowo, więc trudno mówić o niesamowitych wynagrodzeniach. W laboratoriach, gdzie są małe zespoły i udało się utrzymać system dyżurowy, wygląda to lepiej, a są one w zdecydowanej mniejszości.

MT: 30 czerwca br. powinien zakończyć pracę zespół ds. nowelizacji ustawy o diagnostyce laboratoryjnej. Czerwiec minął i wokół ustawy zapadła cisza. Dlaczego jej zmiana jest potrzebna?


E.Ś.:
Mamy nadzieję, że Ministerstwo Zdrowia podejmie jednak działania w kierunku nowelizacji tej ustawy, ponieważ regulacje prawne przyjęte w 2001 roku trochę się zdezaktualizowały. Są inne realia, pojawiły się nowe problemy, na które wskazały dwa raporty NIK: pierwszy z 2017 roku o dostępności i finansowaniu diagnostyki laboratoryjnej, drugi opublikowany w tym roku o bezpieczeństwie badań genetycznych. Wynika z nich, że w Polsce brakuje publicznego nadzoru nad tymi dziedzinami medycyny, a w przypadku badań genetycznych panuje Dziki Zachód.

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Regiony, w których braki diagnostów są szczególnie dotkliwe

Najgorsza sytuacja jest w województwach: lubuskim, opolskim, warmińsko-mazurskim i świętokrzyskim, czyli tam, gdzie nie ma studiów kierunkowych z zakresu analityki medycznej. [...]

Do góry