Bez mojej zgody

Przyszłość widzę w konsolidacji

Opracowała: Iwona Dudzik

O tym, jak zreformować ryczałty, by szpitale kliniczne nie traciły na leczeniu, mówi Piotr Pobrotyn, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu

Pod koniec roku wiele szpitali ogłosiło wyczerpanie środków i ograniczyło działalność, za kryzys obwiniając system ryczałtowy. Coraz częściej słychać głosy, że czas się z ryczałtów wycofać. Uważam takie opinie za niesłuszne, ponieważ system ma nie tylko złe, ale także dobre strony.

Dobrą stroną jest to, że jako dyrektorzy zyskaliśmy elastyczność i możemy dostosować liczbę realizowanych świadczeń na poszczególnych oddziałach do potrzeb pacjentów. Na przykład w pobliskich USK jednostkach zlikwidowano lub czasowo ograniczono przyjęcia na oddziały takie jak interna, chirurgia naczyń, neurologia czy ginekologia, przez co gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na miejsca na tych właśnie oddziałach w naszym szpitalu. Na szczęście ryczałt w ramach przyznanych środków pozwala mi decydować, w porozumieniu z ordynatorami, co jest priorytetem i na których oddziałach możemy zwiększyć liczbę przyjęć pacjentów.

Ale ryczałt ma też poważne ograniczenia. Najpoważniejszym jest to, że podczas wprowadzania ryczałtu w 2017 roku jego kwota została wyliczona na podstawie danych z wykonania usług w 2015 roku, bez uwzględniania tego, jak szpital był zarządzany, rozwijany, czy trzymał się dyscypliny finansowej, czy miał nadwykonania.

Mijają kolejne dwa lata funkcjonowania ryczałtów. Wiele w tym czasie zmieniło się na mapie usług medycznych. Pojawiły się nowe problemy, związane m.in. z zamykaniem kolejnych oddziałów. Pacjentów oczywiście nie ubyło. Nasz szpital szybko zaczął odczuwać ich wzmożony napływ.

Ile łóżek zniknęło w pobliskich placówkach? Dokładnymi danymi dysponuje NFZ, ale wiemy o wyłączonych oddziałach m.in. chirurgii ogólnej, ginekologii oraz części internistycznych.

Co jeszcze się zmieniło? Pojawiły się nowatorskie technologie i zabiegi, które pozwalają realizować ze świetnym skutkiem nowe usługi. Kłopot w tym, że są one kosztochłonne. A regulacje prawne, choć dopuszczają zmianę ryczałtów, jednak nie zobowiązują NFZ-u do zwiększenia nakładów, szczególnie w roku budżetowym, którego takie zmiany dotyczą. I to właśnie trzeba zmienić.

Kolejnym trendem, który należy uwzględnić w kwocie ryczałtu, jest zmiana długich pobytów na jednodniowe. 30-40 proc. pacjentów leży w szpitalu, choć nie musi. Szpital to nie hotel. To takie miejsce, gdzie możemy zaoferować jednocześnie nowe techno...

Do góry