Sukces jedno ma imię

Wyczarowali nową twarz dla ofiary wojny

Danuta Pawlicka

Granat niemal doszczętnie zniszczył połowę twarzy ukraińskiemu żołnierzowi. Lekarze z Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu wiedzieli, że temu pacjentowi nie przywrócą jej autoprzeszczepem. Wykorzystali więc jedyny ratunek, jaki był w ich zasięgu: wydrukowali implant w technologii cyfrowej 3D. I pacjent odzyskał swoją twarz!

Ten sam kliniczny zespół niejednokrotnie ratował już twarzoczaszki pacjentów pokiereszowanych przez ulicznych bandziorów, po wypadkach komunikacyjnych i dotkniętych chorobami nowotworowymi. Ale obrażenia twarzy uczestnika wojny w Ukrainie, któremu granat roztrzaskał pół twarzy, okazały się szczególnie trudnym przypadkiem, wymagającym indywidualnego, odmiennego podejścia niż wtedy, gdy niedawno operowano mężczyznę dotkliwie pobitego na kołobrzeskiej ulicy.

− Tego typu postrzałowe urazy, jakich doznał Ukrainiec, druga ofiara wojny u nas leczona, u którego złamania oczodołu stanowiły 40% urazu twarzy, wymagają interdyscyplinarnego działania. Przede wszystkim potrzeba było wielu badań i konsultacji, zanim mógł przystąpić do leczenia zespół specjalistów złożony z chirurgów twarzy, okulistów i laryngologów, chirurgów plastycznych i m.in. chirurgów specjalizujących się w technikach cyfrowych. Jednak główny ciężar rekonstrukcji podczas operacji zawsze spada na chirurgów i lekarza anestezjologa – mówi dr hab. n. med. Krzysztof Osmola, kierownik Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Pełna wersja artykułu omawia następujące zagadnienia:

Okrutnie pogruchotana twarz 22-letniego żołnierza z Ukrainy

Ofiara wojennej strzelaniny, którą był ranny 22-latek, najpierw została przewieziona do szpitala na terenie Ukrainy, ale tamtejsi medycy po wstępnych oględzinach [...]

Tytanowy implant na ratunek pacjentowi

Dr Osmola wyjaśnia, że nie można było sięgnąć do autoprzeszczepu z kości strzałki, z której odtwarza się żuchwę, ani do talerza kości biodrowej, [...]

Do góry