Psychiatria rozhermetyzowana

prof. dr hab. n. med. Bogdan de Barbaro

Granice między psychiatrią a pozostałymi dziedzinami medycyny, ale także między psychiatrią a obszarami nauk humanistycznych, takich jak filozofia, antropologia kulturowa czy religioznawstwo, nie mówiąc już o polityce traktowanej jako obszar jednoznacznie odrębny, były przed laty wyraźne. Chociaż wspólne obszary były oczywiste (psychiatria stanowiła część medycyny, a idea podejścia holistycznego znajdowała wyraz w wielu podręcznikach, zwłaszcza we wstępach), to dominowała odrębność celów i metod: psychiatra miał za zadanie umiejętnie zbadać osobę cierpiącą na zaburzenia psychiczne, postawić trafnie diagnozę i dobrać odpowiednią terapię. Wprawdzie psychologia kliniczna stanowiła cenne uzupełnienie wiedzy lekarskiej, a „Lot nad kukułczym gniazdem” podpowiadał związki między ideą wolności politycznej a pytaniem o granice władzy psychiatry nad pacjentem, to jednak dominacja paradygmatu przyrodoznawczego była jednoznaczna i decydowała o ramach codziennej praktyki.

W XXI wieku sytuacja jest inna. W tym miejscu pomijam, skądinąd niezwykle ciekawy, proces dynamicznych zmian na pograniczu psychiatrii i innych dziedzin medycyny oraz zjawisko medykalizacji kultury, wyrażające się m.in. coraz większą popularnością doktora Google’a i zalewem reklam produktów leczniczych w radiu czy telewizji. Zatrzymam się na zjawisku coraz większej otwartości psychiatrii na sąsiednie obszary, niegdyś – pozapsychiatryczne. To zjawisko, budzące moje pozytywne zaskoczenie i zaciekawienie, traktuję jako „rozhermetyzowanie psychiatrii”, a więc osłabienie jej granic, przenikanie się wątków i problemów, wydawałoby się, ściśle psychiatrycznych z zagadnieniami z obszaru kulturoznawstwa, religioznawstwa czy socjologii, a nawet polityki. Oczywiście, w historii wielu było takich psychiatrów, którzy nie tylko rozumieli owe związki (vide wyprzedzające epokę dzieła Antoniego Kępińskiego, zwłaszcza jego „Rytm życia”1), ale w praktyce dominowało myślenie o psychiatrii jako dziedzinie nie tylko odrębnej, lecz także zamkniętej, co w rzeczywistości oznaczało niewłączanie się psychiatrów w dyskurs publiczny i „pozostawanie na własnym gospodarstwie”.

Obecnie psychiatria ma coraz więcej punktów stycznych (a ściślej: przenikających się wzajemnie problemów) z polityką. Ścierają się tu dwie opcje, dwie perspektywy: psychiatrii jako dziedziny zamkniętej i psychiatrii otwartej. Z jednej strony psych...

Do góry