ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Ale zgryz
Śmieszne pytania
Dr n. med. Andrzej Baszkowski
Najważniejsze pytanie na dziś jest takie: czym nowy szef resortu zdrowia chciałby się zająć w pierwszej kolejności? A zwłaszcza czy jego zamiary zgodne są z oczekiwaniami lekarzy, czy raczej popierającej go partii? Gdyby pan minister nie wiedział, czym zainteresować się od zaraz i spowodować radość wśród dentystów, to podsuwam kilka spraw pierwszych z brzegu. Wiadomo, że system wymaga dofinansowania i reorganizacji. Zostawmy finanse na boku i zajmijmy się prostszymi problemami. Takimi, które można załatwić od ręki. Na przykład czy jest sens sprawdzać każdego pacjenta w NFZ, czy jest ubezpieczony, czy nie, i to przy każdej wizycie, nawet dzień po dniu? Zwłaszcza że przecież każdy pacjent i tak otrzyma pomoc bezpłatnie. A to całe sprawdzanie kosztuje…
Ze spraw nam najbliższych, to do szału człowieka doprowadza konieczność uzupełniania listy kolejkowej i wpisywania każdego nowego pacjenta z imieniem, nazwiskiem, adresem, numerem PESEL itd. Ten obowiązek funkcjonuje już kilka miesięcy, ale nadal nikt z administracji nie potrafił wytłumaczyć, po co ta cała biurokracja w stomatologii. Komu lub czemu służy? Bo do ułatwienia życia lekarzowi dentyście z pewnością nie. Może administracja ma w tym jakiś ukryty zamysł, nadzwyczajny powód lub wyższy cel, ale w takim razie jest on głęboko i skrzętnie ukryty. W każdym razie nie należy do działań racjonalnych. Za to do sprytnie skalkulowanych przez NFZ i przynoszących zyski w postaci kar za zlekceważenie tego „nadzwyczaj ważnego” obowiązku. Czy doczekamy się, że nowy minister lub ktoś z jego kilkuset urzędników odważnie i głośno powie, że te niepotrzebne listy kolejkowe, przynajmniej w stomatologii, są bez sensu i będą likwidowane? A może nawet dowiemy się, kto to wymyślił. No dobrze, dobrze, wiem, że to śmieszne pytania…