Szpitalna sala VIP dla pacjentów pijanych

Samorządy powinny płacić ekstra za opiekę nad pacjentami w stanie upojenia alkoholowego.

Wystarczyło kilka wolnych dni, by problem, jaki mają SOR z osobami nadużywającymi alkoholu, powrócił ze zdwojoną siłą. Sprawę pijanych osób, które nigdy nie powinny trafić na SOR, nagłośnił niedawno Bartosz Nowakowski, ortopeda z Włocławka. Po jednym z dyżurów na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Włocławku na Facebooku opisał zatrważające warunki pracy: „Kał, mocz, wymiociny, a czasem białe robaki pasożytujące w pachwinach przebywających na oddziale SOR alkoholików”. Wpis wywołał burzliwą dyskusję, ale – jak pokazały ostatnie dni – niczego nie zmienił. Przeciwnie, w majowy długi weekend na SOR włocławskiego szpitala znowu trafiło bardzo wielu pijanych. – Ich krzyki i awantury było słychać w całym szpitalu – mówi lek. Nowakowski.

Jak podkreśla lekarz, większość tych osób miała we krwi blisko dwa promile alkoholu, zasnęła na klatce schodowej lub na ławce, skąd zabrało je pogotowie po telefonach mieszkańców w rodzaju „nie wiadomo, może miał zawał”.

Jak się okazało na SOR, jedynym problemem, jaki miały te osoby, był stan upojenia alkoholowego. – Nie było żadnych wskazań medycznych do udzielenia pomocy przez szpital. Ponieważ osoby te nie były w stanie poruszać się samodzielnie, trafiły na tzw. salę VIP – tłumaczy lekarz.

Salą VIP nazwano jedną z sal obserwacyjnych zorganizowanych dla trzeźwiejących pacjentów, wyposażoną specjalnie w materace (z łóżek można spaść).

– Po kilku godzinach snu pacjenci się budzą i wszczynają burdy, a w końcu, gdy są już w stanie utrzymać się na nogach, opuszczają samodzielnie szpital – opowiada Nowakowski.

Lekarz nie kryje rozgoryczenia: – Choć opisana przeze mnie sprawa warunków na SOR poruszyła całą Polskę, nic się nie zmieniło. Decydenci uważają, że przywiezienie pijanego do szpitala rozwiązuje problem. A ten pijany absorbuje czas lekarzy i pielęgniarek, obciąża finanse szpitala, blokuje miejsce naprawdę potrzebującym. SOR nie jest miejscem trzeźwienia, tylko udzielania pomocy w sytuacjach nagłych – oburza się lek. Nowakowski.

W opinii lekarza skoro pijani i tak trafiają na SOR, samorządy powinny ponosić koszty opieki. – Nie mogą dłużej udawać, że problem ich nie dotyczy, że to wyłącznie sprawa szpitala. Powinni usiąść przy stole i porozumieć się w kwestii sfinansowania tego typu usług – dodaje Nowakowski.

W jego przekonaniu policzenie, ile osób po spożyciu i z której miejscowości trafiło do szpitala i jakie były koszty opieki, nie stanowi problemu. Kłopot w tym, że decydentom brakuje chęci, aby poprawić sytuację.

ID