Pierwszej replantacji nóżek u dziecka podjął się z sukcesem 27 lat temu, kiedy mikrochirurgia była w powijakach. Na ile poszła do przodu przez te lata? – Wydaje się, że w swej istocie niewiele – opowiada dr Łyczakowski. – Postęp bez wątpienia nastąpił w optyce. Pierwszy operacyjny mikroskop, który mieliśmy w Prokocimiu, był bardzo dobry, ale nie miał płynnego zoomu, tylko nożne przyciski, jak pedały do maszyny do szycia, którymi mogłem zmieniać wielkość pola widzenia tylko skokowo.

– Mikrochirurgia jest techniką, niczym więcej. To jest umiejętność szycia pod mikroskopem naczyń i nerwów o średnicy ok. 1 mm. Kiedy chirurg nauczy się tego, jest w stanie zespolić niemal wszystko. Reszta to jest spokój i opanowanie przy preparowaniu – mówi dr Łyczakowski. – Oczywiście niezbędne są odpowiednie narzędzia – gdyż naczynie ma średnio 1 lub 1,5 mm średnicy, a igiełka ma wielkość kilkudziesięciu mikronów, podobnie jak nitka, której grubość to połowa grubości ludzkiego włosa.

Dr Tadeusz Łyczakowski przygotował opracowanie na temat zasad postępowania w amputacjach i rozległych urazach kończyn u dzieci. Wysłano je do wszystkich przychodni, stacji pogotowia ratunkowego, szpitali w Polsce południowo-wschodniej.

– To działało. Żal mi, że ten system przestał funkcjonować – ocenia dr Łyczakowski.

Do góry