Modelowe świńskie serce

Dobę przed zabiegiem poświęcono na wykonanie zabiegów na świńskich sercach, które swoją wielkością i grubością są zbliżone do serc ludzkich.

– Dzięki zaangażowaniu konsultanta Michała Śliwki oraz dr. n. med. Piotra Kałmuckiego, dr. n. med. Wojciecha Telca, a także grupy studentów z koła naukowego, wykonaliśmy kilkadziesiąt prób z różnymi parametrami siły nacisku, czasu trwania aplikacji, mocy oraz przepływu soli przez elektrodę ablacyjną. Wypracowaliśmy technikę, która powtarzalnie powodowała dobry efekt ablacji bez ryzyka powikłań – relacjonuje dr Baszko.

Następnego dnia poinformowano pacjenta i rodzinę, że chociaż jest to technika eksperymentalna, ale daje nadzieję na dobry efekt, a przeprowadzone próby zakończyły się sukcesem i zespół jest gotowy do zabiegu.

Zabieg został wykonany według standardowych zasad. Do serca wprowadzono chłodzoną elektrodę ablacyjną i ponownie zrobiono precyzyjną mapę prawej oraz lewej komory metodą CARTO. Zidentyfikowano obszar odpowiedzialny za częstoskurcz komorowy. Był on, jak i w poprzednich badaniach, zlokalizowany w górnej części przegrody międzykomorowej tuż pod zastawką aortalną. Po kilku próbach umieszczono elektrodę ablacyjną od strony lewej komory tuż pod zastawką aortalną, a drugą elektrodę (zamiast płytki dyspersyjnej) po przeciwległej stronie przegrody, od strony prawej komory.

– Kiedy wielokrotnie sprawdziliśmy położenie elektrod pod kontrolą rentgena i systemu CARTO, wtedy włączyliśmy ablator i rozpoczęliśmy aplikację RF. Częstoskurcz komorowy dotychczas niepokonany ustąpił w 70. sekundzie aplikacji, ale dwa kolejne częstoskurcze nadal były indukowane, oba z podobnego obszaru zlokalizowanego poniżej. Wykonaliśmy więc linijną aplikację, po której żadna arytmia nie była już indukowana – opowiada dr Baszko.

Zabieg trwał 153 minuty i zakończył się sukcesem. Chory wrócił do domu. Przez kolejne trzy miesiące od zabiegu nie obserwowano nawrotu arytmii.

Do góry