Procesy

Pomylił żyłę z tętnicą i to zataił

Robert Horbaczewski

Maciej G., na stałe mieszkający we Francji, 18 października 2012 roku poddał się w szpitalu uniwersyteckim w Łodzi zabiegowi operacyjnemu mającemu polegać na usunię­ciu żylaków w lewej nodze. Szpital opuścił w dniu zabiegu, wkrótce po wybudzeniu. Po operacji zażywał środki przeciwbólowe – odczuwał mocne mrowienie i drętwienie operowanej kończyny. W związku z utrzymującymi się dolegliwościami bólowymi w grudniu w 2012 roku, przy okazji świątecznego pobytu w Polsce udał się na kontrolę do łódzkiego szpitala. Usłyszał, że jest to stan normalny i dolegliwości ustąpią w najbliższym czasie. Lekarz zalecił odpoczynek, czasowe zaprzestanie treningów kolarstwa i nakazał cierpliwość. Nie przeprowadził żadnych badań.

Mimo stosowania się do zaleceń dolegliwości bólowe nasiliły się. W lutym 2013 roku mężczyzna specjalnie przyleciał do Polski na konsultację. Po wykonaniu badania USG Dopplera lekarz wykonujący badanie stwierdził, że wszystko jest w porządku.

Wobec braku jakiejkolwiek poprawy mężczyzna zgłosił się na badanie do kliniki we Francji. Badanie USG Dopplera naczyń tętniczych i żylnych operowanej nogi ujawniło osłabienie przepływów i całkowite jej niedokrwienie. Zlokalizowano źródło niedokrwienia, jednak w tym czasie nie potrafiono jeszcze wytłumaczyć jego przyczyn. Ostatecznie 5 czerwca 2013 roku Maciej G. w szpitalu we Francji poddał się zabiegowi operacji bolącej nogi. W trakcie zabiegu stwierdzono węzeł na tętnicy udowej powierzchniowej dystalnej wraz z widocznym wiązaniem wykonanym w czasie poprzedniego zabiegu. Mężczyzna usłyszał, że lekarz operujący go w szpitalu w Łodzi pomylił żyłę z tętnicą. Zabieg naprawczy wykonany we Francji dotyczył obu pachwin, a polegał na wykonaniu pomostu na tętnicy z wykorzystaniem fragmentu naczynia żylnego z drugiej, zdrowej nogi. Po wykonaniu tego zabiegu dolegliwości zaczęły ustępować.

Ewidentna pomyłka

Sąd Okręgowy w Łodzi, który rozpoznawał roszczenie pacjenta o zadośćuczynienie i odszkodowanie, stwierdził, że szpital uniwersytecki dopuścił się błędu podczas operacji, a także zaniedbań pooperacyjnych.

Z opinii biegłego sądowego z zakresu chirurgii naczyniowej wynika, że z niewyjaśnionych przyczyn u pacjenta w trakcie operacji żylaków lewej nogi 18 października 2012 roku doszło do uniedrożnienia (przecięcia i zawiązania) tętnicy udowej, mimo iż zabieg dotyczyć miał jedynie układu żylnego. Jest to istotna nieprawidłowość dotycząca przebiegu operacji żylaków kończyny dolnej, bowiem zabieg taki nie wymagał nawet odsłaniania tętnicy udowej. Doszło zatem do pomylenia naczynia żylnego z tętniczym. Podwiązanie lewej tętnicy udowej powierzchownej skutkowało wystąpieniem u pacjenta początkowo ostrego, potem przewlekłego niedokrwienia lewej kończyny dolnej. Lewa tętnica udowa powierzchowna straciła swą integralność. Obecnie jej ciągłość odtworzono w drodze wykonania pomostu żylnego pomiędzy jej kikutami.

Biegły wskazał, że operacja chirurgiczna żylaków ma trzy etapy. Pierwszy etap to odcięcie pnia żyły odpiszczelowej w pachwinie od żyły udowej oraz podwiązanie siedmiu lub ośmiu obocznic, które prowadzą krew z dolnej części brzucha i uda, by nie było nawrotów. Kolejny etap to usunięcie lub uniedrożnienie pnia albo żyły odpiszczelowej lub odstrzałowej. Trzeci etap dotyczy krótkich żył przeszywających i niewydolnych obocznic na goleni. U Macieja G. usiłowano wykonać etap pierwszy, myląc tętnicę z żyłą. Nie jest znany los pnia, najprawdopodobniej pozostał nieruszony, a wykonano etap trzeci.

Fatalna postawa

Biegły, a za nim sąd, wytknął także inne nieprawidłowe postępowanie personelu medycznego pozwanego szpitala.

W trakcie wizyt kontrolnych zignorowano dolegliwości zgłaszane przez pacjenta, które winny wzbudzić podejrzenia, i to niezależnie od wyniku badania USG dopplerowskiego. Już podczas pierwszej wizyty pacjent zgłaszał typowe dolegliwości niedokrwienia kończyny, niebędące typowymi dolegliwościami choroby układu żylnego i stanu pooperacyjnego dotyczącego tego układu. Tymczasem Macieja G. nawet nie zbadano, lekarz placówki uspokajał go, że jest to stan normalny i przejściowy.

Biegły wytknął także błędy w dokumentacji medycznej szpitala. Z rozpoznania pooperacyjnego wynika, że u mężczyzny przeprowadzono zabieg operacyjny usunięcia nawrotowych żylaków lewej nogi, co nie znajduje potwierdzenia w rzeczywistości. Pacjent nie przechodził wcześniej operacji ani innych zabiegów leczniczych dotyczących żylaków kończyn dolnych. Dlatego rozpoznanie „nawrotowych żylaków lewej kończyny dolnej” jest nieuzasadnione, albowiem określenie „żylaki nawrotowe” oznacza żylaki powtarzające się. Dla rozpoznania żylaków nawrotowych mężczyzna musiałby wcześniej przejść co najmniej jedną operację na układzie żylnym, a tak nie było.

Sąd bardzo krytycznie odniósł się także do postępowania i postawy lekarza operującego w trakcie i po zabiegu. Ocenił je jako wysoce naganne. W trakcie zabiegu doszło do ewidentnego błędu, jednak okoliczność ta nie została uwidoczniona w dokumentacji medycznej, w której odnotowano, że podwiązano tylko jedno naczynie – żylne. Sąd nie dał wiary, że chirurg operujący nie zdawał sobie sprawy z tak ewidentnej pomyłki, czyli naruszenia tętnicy. Tezę tę potwierdził także biegły w ustnej opinii uzupełniającej.

Niepotrzebne cierpienie

Sąd podkreślił, że ujawnienie tej pomyłki poprzez jej odnotowanie w dokumentacji i poinformowanie o tym pacjenta pozwoliłoby na zaplanowanie dalszego postępowania leczniczego (rekonstrukcji) bez narażania mężczyzny na długotrwałe niedokrwienie i poszukiwania przyczyny złego samopoczucia. Tymczasem Macieja G. pozostawiono w nieświadomości co do przebiegu zabiegu, a potem lekceważono jego dolegliwości wynikające z błędu lekarza.

Sąd ustalił, że następstwem nieprawidłowego zabiegu usunięcia żylaków było ostre, a następnie przewlekłe niedokrwienie lewej kończyny, obniżone ciśnienie w tętnicach lewej goleni oraz zakrzepica lewej tętnicy udowej powierzchownej. U pacjenta wystąpił zarówno długotrwały, jak i stały uszczerbek na zdrowiu w łącznym wymiarze 30 proc. Obecne rokowania są dobre, choć zależne od długotrwałości utrzymywania się dobrego wyniku leczenia operacyjnego, a tego nie da się przewidzieć w sposób pewny. Występuje ryzyko nawrotu żylaków, które jest istotnie większe w stosunku do sytuacji, gdyby zabieg wykonano prawidłowo.

Sąd uznał, że łódzki szpital ma zapłacić pacjentowi 90 tys. zł zadośćuczynienia, a także ponad 3,7 tys. zł odszkodowania, na które składa się zwrot kosztów zabiegu w łódzkim szpitalu oraz koszt zakupu biletów lotniczych do Polski związanych z zabiegiem i konsultacją. Wyrok jest prawomocny (sygn. II C 622/14).

Do góry