Prawo

Dane osobowe pacjenta są objęte tajemnicą lekarską

Żaneta Semprich

Głośnym echem odbił się wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 4 marca (sprawa II FSK 1452/14, dalej NSA) dotyczący kontrowersyjnej sprawy dostępu organów podatkowych do danych osobowych pacjentów (pisaliśmy na ten temat w nr. 4 MT/2016). Dziś, gdy ogłoszono uzasadnienie tego orzeczenia, przypominamy temat. Z powodzeniem można bowiem zaryzykować twierdzenie, że pytanie „co wolno fiskusowi” będzie do nas wracać przy okazji innych spraw i w odmiennych konfiguracjach. Problem polega na tym, że kompetencje organów podatkowych oraz kontroli skarbowej są określone bardzo szeroko i ogólnie. Oto przykład: „Inspektorzy i pracownicy kontroli skarbowej mają prawo zwracać się o niezbędną pomoc w ramach obowiązujących przepisów do: innych jednostek organizacyjnych, przedsiębiorców, organizacji społecznych, w nagłych wypadkach – do każdej osoby o udzielenie doraźnej pomocy” – obwieszcza ustawa o kontroli skarbowej (dalej u.k.s.). Ordynacja podatkowa (dalej o.p.) uprzedza natomiast: „Organy podatkowe mogą podejmować wszelkie niezbędne działania w celu dokładnego wyjaśnienia stanu faktycznego oraz załatwienia sprawy w postępowaniu podatkowym”.

„Organy kontroli skarbowej nie są uprawnione do tego, by w trybie art. 155 § 1 o.p. w zw. z art. 31 u.k.s. żądać od lekarzy danych wynikających z dokumentacji medycznej, w tym wchodzących w jej skład danych identyfikujących pacjenta. Dane te, o których mowa w art. 25 ustawy z dnia 6 listopada 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (dalej: u.p.p.), wchodzą w skład dokumentacji medycznej i objęte są tajemnicą lekarską. Dlatego też uprawnienie organu do żądania ich udostępnienia przez lekarza musi wynikać wprost z wyraźnie sprecyzowanego przepisu ustawy. Za taki nie można uznać ani art. 155 § 1 o.p., ani art. 26 ust. 3 pkt 2 u.p.p.”.

Wbrew jednak temu, co można przypuszczać, uprawnienia organów podatkowych i inspektorów kontroli skarbowej nie mają charakteru absolutnego i podlegają ograniczeniom, które mogą wynikać z innych przepisów, np. regulujących wykonywanie konkretnych zawodów.

Zwraca na to uwagę przywołany wyrok NSA, który sformułował następujące tezy:

Wydawałoby się, ich treść to oczywista oczywistość. A jednak nie. Ustalenie jej wymagało pięciu lat walki pewnego proktologa wspieranego przez Naczelną Izbę Lekarską, a także przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Przy stanowisku odwrotnym upierały się dwie instancje skarbówki i pewien wojewódzki sąd administracyjny.

Żądania skarbówki

Do L., lekarza proktologa praktykującego też prywatnie, trafili kontrolerzy ze skarbówki. Postanowili zgromadzić informacje dotyczące jego rozliczeń z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych za 2009 rok. W pewnym momencie zażądali m.in. przedstawienia danych osób, na rzecz których świadczył usługi i uzyskał przychody nieudokumentowane rachunkami. Lekarz odmówił. Przekonywał, że takie dane zawarte są w dokumentacji medycznej, która w całości objęta jest tajemnicą lekarską.

Odmowy tej inspektorzy nie zaakceptowali i argumentu o tajemnicy nie przyjęli. Kilkakrotnie, w maju, lipcu, sierpniu, wrześniu 2012 roku i w marcu 2013 oraz kwietniu 2013 roku, wysyłali do lekarza pisma nawołujące do zadośćuczynienia ich żądaniu. Efekt za każdym razem był taki sam – odmowa ze wskazaniem na przepisy o tajemnicy.

Skarbówka nie dawała za wygraną i postanowieniem dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej z czerwca 2013 roku nałożyła na lekarza karę porządkową w wysokości 2 tys. zł. Lekarz odpowiedział na to postanowienie zażaleniem. W październiku 2013 roku dyrektor Izby Skarbowej utrzymał w mocy karę „za bezzasadną odmowę przedłożenia w postępowaniu kontrolnym informacji”. Wyjaśniał, że przedmiotem żądania nie były dane medyczne objęte tajemnicą lekarską, czyli zawierające informacje na temat wykonanych zabiegów czy zakresu udzielonych świadczeń, a jedynie dane osobowe i adresowe osób dokonujących wpłat na jego rzecz.

Lekarz poskarżył się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Twierdził, że także przekazanie danych teleadresowych pacjentów jest dla lekarza wykroczeniem zawodowym. Powołał się przy tym na załączoną do skargi opinię prawną Zespołu Radców Prawnych NIL podkreślającą, że nie chodzi tu o przywilej lekarza, lecz o ochronę praw pacjentów.

Podkreślił ponadto, iż organ kontroli skarbowej dysponował wystarczającymi danymi zawartymi w informacji uzyskanej z NFZ, „Książce Ewidencji Przychodów Bezrachunkowych”, zawierającej dane o przychodach nieudokumentowanych rachunkami oraz przekazanych w wyciągach z rachunków bankowych.

Na koniec lekarz stwierdził, że organ kontroli skarbowej działa na jego szkodę, burząc zaufanie pacjentów. Wskazał przy tym, że zakres świadczonych przez niego usług dotyczy w większości stref intymnych człowieka oraz że przyjmowani pacjenci często zajmują prominentne stanowiska.

Błąd wojewódzkiego sądu

Wojewódzki sąd uznał, że skarga nie zasługuje na uwzględnienie. Nie dopatrzył się naruszenia przez przedstawicieli fiskusa ani przepisów prawa materialnego, ani obowiązującej procedury. Podkreślił przede wszystkim doniosłość obowiązków skarbówki – jej organy są zobowiązane do kontroli rzetelności deklarowanych podstaw opodatkowania oraz prawidłowości obliczania podatków stanowiących dochód budżetu państwa. W odniesieniu do rozliczeń skarżącego lekarza zadośćuczynienie tej powinności wymaga ustalenia kwot, w jakich dokonali płatności pacjenci, na rzecz których podatnik świadczył usługi nieudokumentowane rachunkami. Pozwoli to potwierdzić, czy zostały one wykazane w ewidencji sprzedaży, następnie w podatkowej księdze przychodów i rozchodów, wreszcie w zeznaniu PIT-36.

Podstawą prawną żądania skarbówki miał być według sądu art. 262 § 1 pkt 2 Ordynacji podatkowej, w myśl którego osoba, która mimo prawidłowego wezwania organu podatkowego bezzasadnie odmówi złożenia wyjaśnień, zeznań, wydania opinii, okazania przedmiotu oględzin lub udziału w innej czynności, może zostać ukarana karą porządkową. Przy czym za bezzasadną uznać trzeba odmowę nieznajdującą potwierdzenia w obowiązujących przepisach.

W ocenie sądu wojewódzkiego odmowy lekarza nie usprawiedliwiały kwestie tajemnicy lekarskiej. Dlaczego? Gdyż dane pacjentów obejmujące imię i nazwisko oraz adres nie są rzekomo objęte tajemnicą medyczną, nie są to dane medyczne. Należy odróżnić dane identyfikujące pacjenta od stanowiących dokumentację medyczną jego stanu zdrowia i udzielonych świadczeń.

Tu sąd wojewódzki popełnił błąd. Nie umniejsza go konstatacja zawarta w uzasadnieniu wyroku, iż wszelkie dane uzyskane przez organy skarbowe w toku postępowania objęte są tajemnicą skarbową. Tajemnicą lekarską objęte są również dane osobowe.

NSA uchylił wyrok

NSA uchylił zarówno wyrok sądu wojewódzkiego, jak i postanowienie dyrektora Izby Skarbowej w Zielonej Górze o nałożeniu na lekarza kary porządkowej. Odmiennie niż sąd pierwszej instancji zdefiniował pojęcie dokumentacji medycznej i zakres informacji objętych tajemnicą lekarską. Inaczej też ustalił, kto i kiedy może żądać dostępu do dokumentacji medycznej.

Na wstępie zwrócił uwagę, że w ustawie z 15 kwietnia 2011 roku o działalności leczniczej, która stanowi systemową regulację dotyczącą organizacji i funkcjonowania ochrony zdrowia, w art. 2 ust. 1 wskazano, że na jej potrzeby dokumentacja medyczna to ta, o której mowa w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Podobnie art. 41 ustawy o zawodzie lekarza, który nakłada na lekarza obowiązek prowadzenia indywidualnej dokumentacji medycznej pacjenta, przesądza jednocześnie, że sposób prowadzenia i zasady udostępniania dokumentacji medycznej reguluje ta sama ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta.

Do góry