Diagnostyka

Częściej wykonujmy stress echo

Anna Folkman

Zwężenia wykrywane w koronarografii nie zawsze powinny być leczone inwazyjnie (stentowanie/operacja kardiochirurgiczna). To pokazuje, że nie można opierać się tylko na koronarografii. Co więcej, kwalifikacja do leczenia zabiegowego w oparciu tylko o koronarografię jest obarczona znaczącym błędem – na podstawie rejestrów okazuje się, że wstępna kwalifikacja oparta tylko o wynik koronarografii była zmieniona u ponad 50 proc. chorych po uwzględnieniu wyników badań czynnościowych (FFR) oraz nieinwazyjnych metod oceny obszaru niedokrwienia. Należałoby zacząć od badań nieinwazyjnych, które są tańsze, bezpieczniejsze i dokładne. Najlepsze do tego byłoby stress echo – oto opinia kardiologów z Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego ze Szczecina.

Choroba wieńcowa to pierwsza przyczyna zgonów w województwie zachodniopomorskim.

– W sytuacji ostrego zespołu wieńcowego, w stanie zagrożenia życia, od razu wykonuje się koronarografię. Zwykle podczas takiego badania okazuje się, że tętnica jest zamknięta. Otwiera się ją zatem mechanicznie, wszczepia się stent – mówi lek. med. Robert Józwa, ordynator oddziału kardiologicznego SPWSZ w Szczecinie, i dodaje: – Przy koronarografii od razu widać, że jest konieczność otwarcia tętnicy. W taki sposób diagnozowanych i leczonych jest ponad 90 proc. pacjentów, bo to obecnie najlepsza metoda leczenia zawału serca. Nie wykonuje się jej właściwie tylko wtedy, gdy pacjent się nie zgadza na badanie. Inaczej jest u pacjentów ze stabilną chorobą wieńcową. W przypadku tych chorych nie powinno być wykonywane w pierwszej kolejności, należy pamiętać, że jest to badanie inwazyjne, drogie, obciążające pacjenta z uwagi na promieniowanie i kontrast, a co więcej, nie do końca dokładne. W stabilnej chorobie wieńcowej trudno jest jednoznacznie określić, czy wykryte zwężenia tętnic wieńcowych są odpowiedzialne za stan pacjenta, za jego dolegliwości i czy założenie stentów sprawi, że będzie się lepiej czuł i będzie mniej zagrożony zawałem. Standardy mówią, że każde zwężenie powyżej 50 proc. w koronarografii jest istotne, ale po udokumentowaniu niedokrwienia w obszarze zaopatrywanym przez zwężoną tętnicę. Dlatego warto zacząć diagnostykę od badań nieinwazyjnych, ponieważ wykluczenie niedokrwienia w taki sposób powoduje, że nie musimy wykonywać koronarografii.

– Każdego z chorych, których chcemy diagnozować inwazyjnie, trzeba położyć na oddział, zrobić mu zabieg, a potem okazuje się, że było to w części przypadków zbyt pochopną decyzją. Zaczęliśmy zastanawiać się zatem, jak właściwiej kwalifikować chorych do koronarografii – tłumaczy dr Józwa. – Już w zaleceniach Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego diagnostyka inwazyjna została przesunięta na dalszy plan. Najpierw zaleca się podawanie leków, następnie znów ocenia się pacjenta i dopiero gdy to nie daje rezultatów, a nadal są dolegliwości bólowe, myśli się o koronarografii.

W diagnostyce w kierunku choroby wieńcowej bardzo dobrze spisuje się stress echo.

– Podany dożylnie lek dopingujący pracę serca pozwala odnaleźć ewentualne niedokrwienie za pomocą aparatu USG – mówi dr n. med. Benita Busz-Papież, kardiolog z SPWSZ w Szczecinie. – Wiemy przecież, że zaburzenia kurczliwości pojawiają się, zanim jeszcze da o sobie znać ból. Można to zaobserwować, robiąc właśnie to badanie.

Powinno się zacząć od EKG, później próby wysiłkowej – klasycznej na bieżni, następne w kolejności powinno być wykonywane stress echo, badanie izotopowe serca, angio-TK i na końcu koronarografia.

Stress echo w szpitalu w Szczecinie powinno być wykonywane ok. 4 tys. razy przy 1,5 tys. koronarografiach, a jest odwrotnie.

– Dążymy, by zmienić te proporcje. Zalecenia w tym kierunku powinny być jednak usystematyzowane administracyjnie – twierdzi dr Józwa. – Jeśli w Polsce robi się ponad 100 tys. koronarografii, to jeśli nawet zredukowałoby się tę liczbę do 20 proc., oznaczałoby to korzyści dla pacjentów i oszczędności dla systemu ochrony zdrowia. Większość badań nieinwazyjnych można przecież wykonywać w systemie ambulatoryjnym, mniejszym nakładem finansowym. Nasze województwo jest na czwartym miejscu w Polsce pod względem liczby udzielania porad kardiologicznych. Mamy odpowiednie wyposażenie, więc stress echo jako badanie kwalifikujące do koronarografii mogłoby być wykonywane częściej – dodaje.

Do góry