MT: To jest duże wyzwanie.


E.W.-O.:
Tym bardziej że w tym roku zostałam również dziekanem Wydziału Lekarskiego I Uniwersytetu Medycznego im. K. Marcinkowskiego w Poznaniu. Wcześniej byłam dwie kadencje prodziekanem tego wydziału, więc zdaję sobie sprawę, ile dodatkowych obowiązków mnie czeka.


MT: Na pewno ma też pani satysfakcję, bo została pani pierwszą kobietą dziekanem na Wydziale Lekarskim I UMP.


E.W.-O.:
Czasami nie chce mi się wierzyć, że to wszystko naprawdę się wydarzyło. Na szczęście mam bardzo dobry zespół prodziekański i każdy z nas ma już swoje cele i zadania, które będzie realizował.

W tym roku akademickim stawiamy przed sobą dwa poważne wyzwania. Chcemy położyć jeszcze większy nacisk na rozwój naukowy naszych pracowników, by dorobek naukowy wydziału był nadal bardzo dobrze oceniany. Chcemy też zabiegać o granty, wzmocnić współpracę z przemysłem farmaceutycznym. Stawiamy również na młodzież i będziemy wspierać tych, którzy zamierzają się rozwijać. Chcemy też utrzymać wysoki poziom zdawalności LEK wśród naszych studentów, poprzez rozwijanie nowoczesnych metod edukacji.

Przed nami wiele zadań, ale pracują tu osoby niezwykle zaangażowane, więc mam nadzieję, że pozostaniemy jednym z wiodących wydziałów w kraju. W 2020 roku obchodzimy 100-lecie naszego wydziału. Nie chcemy być jedynie wydziałem z tradycjami, ale też bardzo nowoczesnym.

Tak więc przede mną okres pełen wyzwań i intensywnej pracy. Jednak to nie znaczy, że chciałabym zrezygnować z pracy lekarskiej, bowiem jestem nadal lekarzem praktykiem, a praca z pacjentkami przynosi mi olbrzymią radość i satysfakcję. Muszę pamiętać, że dziekanem się bywa, a lekarzem się jest.

To wszystko nie udałoby się, gdybym nie miała takiego wspaniałego męża, który mimo intensywnej pracy w szpitalu zawsze dzielił ze mną obowiązki domowe. Żyjemy od lat według grafiku: gdy ja dyżurowałam, mąż zajmował się domem. Szczególnie wyręczał mnie w gotowaniu, co lubi i świetnie mu to wychodzi. Pozostałe obowiązki dzieliliśmy. Myślę, że pomimo tych wszystkich zajęć udało nam się stworzyć rodzinę, która jest ze sobą blisko. Zawsze wyznawaliśmy zasadę, że weekendy powinny być dla nas. Dziś już mam wnuki. I mimo że córki dawno wyprowadziły się z domu, nadal tworzymy rodzinę, która stara się być razem.

Czuję się spełniona, osiągnęłam sukces i niczego nie chciałabym zmieniać. Wszystko mi się udało. Jedyne, czego pragnę, to zatrzymać czas.

Do góry