Ostry dyżur

Ciągła szarpanina i łatanie dziur

O tym, że nie tylko rządzących, ale i część środowiska lekarskiego trzeba przekonać do radykalnych zmian, z lek. Krzysztofem Bukielem, przewodniczącym Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, rozmawia Irina Nowochatko-Kowalczyk

MT: Walka o poprawę warunków trwa kolejny rok. Na jak długo lekarzom wystarczy jeszcze sił?

Lek. Krzysztof Bukiel: Wielu lekarzy już nie walczy. Albo pogodzili się z tym, że nic się nie zmieni – w końcu kto powiedział, że publiczna ochrona zdrowia musi być na wysokim poziomie – albo znaleźli sposób, aby w tym bałaganie jakoś się odnaleźć, np. pracując w prywatnej ochronie zdrowia lub łącząc zatrudnienie w obu tych sektorach. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy na pewno będzie walczył dalej, aż do pozytywnego skutku. Chociaż oczywiście formy tej walki mogą być różne i nie zawsze będzie to protest lub strajk.

MT: Podsekretarz stanu Sławomir Gadomski podczas jednego z posiedzeń Sejmu stwierdził: „…słucham przedstawicieli okręgowych izb lekarskich – mówią oni jednoznacznie, że już nie chcą i nie postulują zwiększenia wynagrodzeń lekarzy…”. Co pan o tym sądzi?

K.B.: Nie przywiązywałbym wielkiej wagi do tych słów. Pan minister po prostu szukał każdego pretekstu do tego, aby udowodnić tezę, że problem sprawiedliwego wynagradzania lekarzy w publicznej ochronie zdrowia jest już rozwiązany. Dlatego zinterpretował sobie jakieś wypowiedzi, jakichś przedstawicieli izb lekarskich w sposób, który mu odpowiadał. Wszyscy i tak wiedzą, że problem nie jest rozwiązany.

MT: Czy ostre działania i rozmowy toczące się w ciągu ostatnich lat nic nie zmieniły w mentalności rządzących?

K.B.: Rozumiem, że chodzi o mentalność jako podejście rządzących do problemów publicznej ochrony zdrowia, w tym również wynagrodzeń jej pracowników. Były pewne działania, które dawały nadzieję na zmianę tego podejścia, np. wzrost wynagrodzeń rezyd...

Do góry