Sukces jedno ma imię

Tu dobrze leczą pacjentki z rakiem jajnika

O najwyższych standardach w ginekologii onkologicznej, budowaniu zgranego zespołu medycznego i tytule Ovarian Unit dla gdyńskiego szpitala z dr. hab. n. med. Maciejem Stukanem, specjalistą z zakresu ginekologii onkologicznej ze Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni Redłowie, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

MT: Od ubiegłego roku Oddział Ginekologii Onkologicznej w Szpitalu Morskim w Gdyni Redłowie to jeden z dwóch ośrodków w Polsce (drugi jest w Białymstoku) mogących poszczycić się tytułem Ovarian Unit i prestiżowym certyfikatem Europejskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej. Takie wyróżnienia to duma dla ośrodka, zwłaszcza że rak jajnika jest jednym z najpodstępniejszych nowotworów, ponieważ może rozwinąć się w ciągu zaledwie kilku miesięcy i wykrywa się go zazwyczaj późno.

Dr Maciej Stukan: To prawda. 75-80% pacjentek jest diagnozowane w III i IV stopniu zaawansowania, a więc gdy choroba jest rozsiana w całej jamie brzusznej lub nawet poza nią. Rokowania są wtedy bardzo poważne, a szanse na całkowite wyleczenie niezbyt duże. Natomiast wykrycie choroby ograniczonej tylko do jajnika lub narządów rodnych zdarza się rzadko, najczęściej przypadkiem – podczas rutynowej kontroli, kiedy wykonujemy pacjentce USG i stwierdzamy guz jajnika lub np. w trakcie operacji pęcherzyka żółciowego czy wyrostka robaczkowego, gdy chirurg podczas inspekcji jamy brzusznej zauważy coś niepokojącego i postanowi to zweryfikować.

Rak jajnika jest chorobą jajnika, jajowodu i otrzewnej, czyli błony śluzowej wyścielającej narządy i ściany jamy brzusznej. To powoduje, że w tym samym czasie rozwija się wiele ognisk choroby, i to w różnych miejscach jamy brzusznej: na jelitach, na i przy śledzionie, na wątrobie, przeponie, w okolicy trzustki i żołądka, a także wtórnie w węzłach chłonnych. Często taki przebieg choroby obserwujemy u pacjentek z mutacją w genach BRCA1 lub BRCA2, które mają nawet 40% ryzyko zachorowania na raka jajnika w ciągu życia. Próbujemy nadzorować stan tych pacjentek, wykonując badanie USG i oznaczając markery nowotworowe co 6 miesięcy, bo lepszych narzędzi diagnostycznych w przypadku raka jajnika nie mamy, a i tak zdarza się, że w ciągu tych kilku miesięcy rak jajnika czy otrzewnej zdąży się rozwinąć i rozsiać po całej jamie brzusznej.

MT: Z punktu widzenia klasycznej onkologii raka na etapie choroby rozsianej już się nie operuje, bo jest za późno. Mówiąc potocznie – zamyka się pacjentce brzuch.

M.S.: Koledzy chirurdzy, operując chorego z rakiem żołądka czy trzustki, gdy stwierdzają rozsiane zmiany przerzutowe w jamie brzusznej, mają świadomość braku korzyści z przeprowadzenia rozległej operacji. Ograniczają się wtedy do pobrania wycinków...

Do góry