W skali światowej nowych zachorowań na kiłę w populacji w wieku 15-49 lat przybywa rocznie 6,9 mln osób.

Z Państwowego Zakładu Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru wynika, że w jednym tylko roku 2019 polskie powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne zarejestrowały 1429 przypadków kiły, a w tej liczbie odnotowano zgłoszenia kilkunastu osób z kiłą wrodzoną. Stacje co prawda mają obowiązek rejestracji choroby, ale nie mają takiego nakazu gabinety internetowe, które zdalnie diagnozują i zapisują leki, nie zostawiając śladu w publicznych sanepidach. Czasami wystarczy kontakt SMS-owy i po strachu.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ustanowiła bardzo ambitny cel redukcji liczby zakażeń drogą płciową o 90% do 2030 r. (w stosunku do roku 2016) i zaleciła powszechne stosowanie badań przesiewowych w grupach mężczyzn utrzymujących kontakty seksualne z mężczyznami – MSM (men who have sex with men).

Na razie liczby u nas i na świecie wskazują na wzrost, a nie spadek. Według Społecznego Komitetu ds. AIDS na przykład w naszym kraju co roku notuje się 1000 nowych przypadków HIV wśród osób homoseksualnych i ok. 300 w pozostałych grupach. Nie widzę jednak billboardów o wymiarach 3 x 4 m, na których można przeczytać hasło: SEKS BEZ ZABEZPIECZENIA DZIAŁA JAK ROSYJSKA RULETKA. I napis mniejszym drukiem: Nigdy nie wiesz, kiedy trafi na ciebie.

Panująca atmosfera wyciszenia wokół chorób przenoszonych drogą płciową podpowiada, że przestaliśmy się bać. Spadek zainteresowania kiłą, AIDS oraz innymi „wstydliwymi chorobami” nie spowodował, że zniknęły one jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nadal istnieją i wymagają przypominania o stosowaniu prezerwatyw oraz o regularnych badaniach, jeżeli jest się otwartym na przypadkowy seks i seks grupowy czy wakacyjne wyjazdy na seks do Azji i Afryki. W Wielkiej Brytanii przed sezonem wakacyjnym ruszają akcje przypominające, na czym polega bezpieczny seks. Właśnie w tym kraju, w którym wykryto pierwsze przypadki lekoopornej rzeżączki u kobiet powracających z wakacji na Ibizie, dostrzeżono problem i działania już widać.

Polski nastolatek nie usłyszy w szkole na żadnej lekcji, czym grozi seks bez prezerwatywy czy uprawiany po doustnym i donosowym zażyciu substancji psychoaktywnej (tzw. chemseks) oraz po ich doiniekcyjnym stosowaniu (tzw. slamseks). Mądra, merytoryczna edukacja w szkołach spowoduje zmianę zachowań seksualnych w dorosłym życiu.

Do góry