Słowo wstępne

Czas na Krajową Sieć Onkologiczną – ciąg dalszy

prof. dr hab. n. med. Andrzej Kawecki

Redaktor Naczelny „Onkologii po Dyplomie”

Small kawecki a ww003 x kopi opt

prof. dr hab. n. med. Andrzej Kawecki

Poprzednie słowo wstępne napisałem w czasie napawającym optymizmem, jeśli chodzi o zagrożenie epidemiczne. Niestety przyszła jesień i zgodnie z obawami wielu ekspertów zaczyna się kolejna fala pandemii zakażenia SARS-CoV-2. Jej nasilenie i wpływ na funkcjonowanie ochrony zdrowia są w tej chwili niewiadome. Z jednej strony znacząca część populacji zapewne jest uodporniona z racji szczepień lub niedawnego przebycia COVID-19, z drugiej jednak odsetek osób zaszczepionych ledwo przekracza 50%, a są regiony, gdzie kształtuje się wyraźnie <40%. Dodatkowo mamy do czynienia z agresywniejszą mutacją wirusa. Taka sytuacja budzi uzasadnione obawy przed powtórką sytuacji z wiosny i jesieni ubiegłego roku, co dla ochrony zdrowia miałoby katastrofalne skutki. Można liczyć jedynie, że jednak będzie lepiej. Te nadzieje byłyby bardziej uzasadnione w sytuacji zwiększenia populacji zaszczepionych. Obawiam się jednak, że kto miał się zaszczepić, już to zrobił i szanse na istotne powiększenie odsetka osób uodpornionych w wyniku szczepień są nikłe.

W poprzednim tekście pisałem o Krajowej Sieci Onkologicznej jako systemie porządkującym opiekę nad chorymi na nowotwory z zapewnieniem odpowiedniej jakości świadczeń w tym zakresie. Jednym z ważnych, a nawet kluczowych elementów systemu jest monitorowanie jakości świadczeń realizowanych przez poszczególne jednostki. Ciągły monitoring jakości ma gwarantować wykonywanie procedur medycznych na odpowiednim dla jednostki poziomie. Mają temu służyć mierniki jakości, których ustalenie nie jest wbrew pozorom łatwe. Co jest najobiektywniejszym kryterium jakości w onkologii? Oczywiście zmienne czasu przeżycia i wyleczalności w korelacji do danego nowotworu i wyjściowego stopnia jego zaawansowania, a także ocena jakości życia. Tyle że w rzeczywistości, szczególnie w początkowym okresie oceny jednostek, mierniki oparte na przeżyciach i wyleczalność nie znajdą zastosowania z prostej przyczyny – do szacowania tych zmiennych potrzebny jest czas liczony w latach. Czyli w doraźnej ocenie jakości potrzeba innych mierników. I tu zaczynają się problemy, bo określenie uniwersalnych i obiektywnych wskaźników jest trudne. Niewątpliwie mierniki muszą być dopasowane do danej metody. W chirurgii na przykład ważnym kryterium będzie doświadczenie ośrodka, czyli liczba wykonywanych zabiegów operacyjnych danego rodzaju. Z tym wiążą się kolejne wyznaczniki, czyli czas hospitalizacji i liczba reoperacji. To wydaje się logiczne, ale nie będzie do końca obiektywne. Z prostej przyczyny – ten sam rodzaj zabiegu może wiązać się z większym lub mniejszym zakresem resekcji, może być wykonywany też u chorych o zupełnie innej charakterystyce klinicznej. Oba te elementy, niezależnie od jakości wykonywania zabiegu, wpływają znacząco na ryzyko okołooperacyjne, w tym na czas hospitalizacji i reoperacje z powodu powikłań.

Podsumowując: coś, co się wydaje proste i obiektywne, w rzeczywistości budzi nader istotne wątpliwości. Określenie i egzekwowanie mierników jakości jest krytycznie ważne, a w świecie rzeczywistym na pewno będzie musiało podlegać modyfikacjom.

Do góry