Potrzebne namioty, covidobusy i inne punkty

Ostre słowa Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce o badaniach na COVID-19

– Rozporządzenie wymaga natychmiastowej zmiany. Cztery objawy równocześnie ma nie więcej niż 1-3% pacjentów z COVID-19. Ograniczanie dostępu do badań to dywersja w walce z pandemią i zagrożenie zdrowia publicznego – napisał dr Paweł Grzesiowski w mediach społecznościowych, popierając Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce.
Kolegium ostro skrytykowało zapisy Rozporządzenia ministra zdrowia z 8 września, zgodnie z którym zlecenie na badania w kierunku SARS-CoV-2 w następstwie teleporady otrzymują pacjenci, który spełniają wszystkie cztery kryteria: gorączka, kaszel, duszność, utrata węchu lub smaku.
– Lekarz rodzinny w każdym przypadku, zgodnie z aktualną wiedzą oraz doświadczeniem, gdy z powodów przesłanek klinicznych lub epidemiologicznych uzna za wskazane, winien mieć prawo do skierowania pacjenta na odpowiedni test potwierdzający lub wykluczający chorobę. Prawo to powinno przysługiwać zarówno po teleporadzie, jak i po wizycie osobistej. Takie postępowanie będzie skuteczne w wykrywaniu rozwijających się ognisk choroby i jednocześnie zabezpieczy przed rozprzestrzenianiem się wirusa – napisali lekarze.
W ich ocenie wprowadzenie kierowania na testy w kierunku COVID-19 wyłącznie po wizycie osobistej w podstawowej opiece zdrowotnej nie znajduje jakiegokolwiek uzasadnienia merytorycznego i prowadzi do niepotrzebnego narażenia szerokiej grupy pacjentów oraz personelu przychodni.
Jak należy zorganizować system badań? Zdaniem lekarzy rodzinnych, w przypadku podejrzenia zakażenia SARS-CoV-2 pierwszą formą kontaktu pacjenta z lekarzem winna pozostać teleporada. Gwarantuje ona bezpieczeństwo zarówno lekarzowi oraz personelowi medycznemu, jak i przede wszystkim pacjentom i ich rodzinom. Zapobiega przed przypadkowym zarażeniem/kontaktem (zwłaszcza osoby najbardziej narażone na ciężki przebieg COVID-19), a także zapewnia ochronę społeczności lokalnych przed skutkami przypadkowych kontaktów (kwarantanna pracowników w zakładach pracy, urzędach, instytucjach, szkołach itd.). Przyczynia się do utrzymania ciągłości pracy i realizowania innych zadań POZ (takich jak np. szczepienia ochronne, opieka nad dzieckiem zdrowym, profilaktyka, prewencja, opieka nad chorymi bez objawów infekcji dróg oddechowych, pacjenci z nowotworami i chorobami układu krążenia). Błędnym podejściem jest zachęcanie do „normalności” i większego „otwarcia” właśnie wtedy, gdy w populacji przybywa osób zakażonych, a także przymuszanie objawowych pacjentów do częstszych, bezpośrednich kontaktów w POZ, bez możliwości wcześniejszej bezpiecznej weryfikacji statusu COVID-19.
Lekarze rodzinni zwracają uwagę na potrzebę miejsc poza przychodnią i poza szpitalem, w których wymazy będą wykonywane na szerszą skalę: namioty, covidobusy, inne wyznaczone do tego punkty.
Należy zorganizować takie miejsca w rejonach skupisk ludzi, proporcjonalnie do liczby jego mieszkańców. Po otrzymaniu wyniku diagnozowany pacjent powinien skontaktować się z lekarzem rodzinnym, który kontynuuje nad nim opiekę. – Należy uczynić wszystko, aby konsekwencje epidemii były jak najmniej dotkliwe dla społeczeństwa, szczególnie gdy zbliża się okres jesienno-zimowy i wzrośnie liczba chorych wymagających opieki lekarza rodzinnego, także z innego niż pandemia powodu – napisali lekarze rodzinni.
– Potrzebujemy odpowiednich warunków pracy, pozwalających opanować pandemię, a nie strategii, przepisów prawa i wytycznych zagrażających zdrowiu i życiu pacjentów oraz personelu medycznego – czytamy w liście otwartym KLRwP.

id