Konieczna pomoc psychologiczna na oddziałach

Personel stara się łagodzić obsesyjny strach i samotność pacjentów

Dramatyczny wpis o tym, że lekarze i pielęgniarki są często jedynymi osobami okazującymi zainteresowanie pacjentom w szpitalu, zamieściła Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie.
W tym roku z powodu  pandemii nie odbyła się akcja „Wspólne Święta” polegająca na zorganizowaniu namiastki świąt pacjentom, którzy ten czas muszą spędzić w szpitalu. Okazało się, że to medycy, mimo natłoku obowiązków, starali się zastąpić pacjentom bliskich. By zwrócić uwagę na problem narastającej samotności pacjentów, izba zapytała lekarzy i zamieściła ich relacje.
Lekarz Michał Matuszewski, pracujący na oddziale covidowym przyznał, że z racji obostrzeń odwiedziny pacjentów w szpitalu są obecnie zabronione. Rodziny tygodniami nie mogą zobaczyć się z chorymi. Dramatem jest brak możliwości pożegnania się z umierającą bliską osobą.
Lekarz przypomniał o potrzebie uregulowania kwestii, o których lekarze mówią od dawna: rozszerzonych uprawnień urlopowych dla osób sprawujących opiekę nad bliskimi czy elastycznej organizacji czasu pracy tak, aby łatwiej było pogodzić obowiązki zawodowe z zajmowaniem się przewlekle chorym członkiem rodziny.
Z kolei dr n. med. Tomasz Imiela pracujący na Oddziale Kardiologicznym Szpitala Grochowskiego w Warszawie, wyjaśnia, że jego oddział prowadzi obecnie bardzo wielu chorych internistycznych. Są to osoby starsze, często niesamodzielne, chorujące na wiele chorób. W jego ocenie epidemia nasiliła problem samotności starszych osób w szpitalach.
Jak mówi, do tej pory odwiedziny rodzin były dla chorych światełkiem w tunelu, motywacją. W dobie pandemii odwiedziny zostały wstrzymane. Teraz medycy pośredniczą w tych kontaktach. Widać jednak, że pacjenci czują się samotni.
Jak dodaje, zarówno lekarze, jak i pielęgniarki, starają się poświęcić chorym maksymalną ilość czasu nie tylko na leczenie, ale też na rozmowę, gest, pomoc w drobnych czynnościach. Niestety, nie można poświęcić na to tyle czasu, ile by należało i np. usiąść z pacjentem, spokojnie z nim porozmawiać.
Głos zabrała także pielęgniarka Katarzyna Kowalska. W jej ocenie przed pandemią rodziny stosowały taktykę ucieczki i, jeżeli osoba starsza przeszkadzała w planach na święta, to wykorzystywano hospitalizację, aby inni zaopiekowali się nią. Pandemia wywróciła system do góry nogami.
- Pacjenci, którzy do nas trafiają, cierpią z ogromnego, czasem wręcz obsesyjnego, strachu i samotności. Bywa, że obsługa nawet najprostszego telefonu jest dla nich zbyt trudna i nie mają jak komunikować się z rodziną. Pomagamy im w tych czynnościach, ale zdarza się i tak, że trafiają do nas osoby, z których rodzinami nie mamy kontaktu – mówi pielęgniarka.
Jak mówi ważne jest, by pacjenci mieli przy sobie kartkę z zapisanym numerem telefonicznym do najbliższych. Zdarzały się przypadki, że rodzina nie interesowała się osobą starszą przebywającą w szpitalu, a personel szukał kontaktu przez policję.
W ocenie Katarzyny Kowalskiej, powinniśmy wypracować plan pomagania seniorom i zapewnić im pomoc psychologiczną.
Z kolei psycholog Monika Szymańska zwraca uwagę, że personel także może odczuwać przerażenie i martwić się o siebie i swoje rodziny. Poleca ona, aby komunikować się z rodziną i przyjaciółmi wszelkimi sposobami – korzystając z telefonów i komputerów, ponieważ to obniży poziom stresu.

id