Kraj

Po latach wygrali z NFZ

Dorota Zańko

Sukcesem zakończyła się trwająca blisko 10 lat batalia mieleckiej Fundacji SOS Życie z NFZ o pieniądze za mammografię i cytologię. Sąd Najwyższy oddalił wniosek kasacyjny NFZ w tej sprawie. Chodziło nie tylko o niemałą kwotę – niemal 0,5 mln zł, ale przede wszystkim o rację i zachowanie ciągłości realizacji programów profilaktycznych. Zdaniem funduszu badania wykonywane były bez umowy. Chodzi o te, które mielecka fundacja przeprowadzała w 2004 roku – od stycznia do czerwca (cytologia) i do września (mammografia). NFZ umowy z ośrodkami podpisał dopiero w lipcu 2004 roku. Fundusz twierdził więc, że nie ma podstaw, aby za nie zapłacić. Z kolei Fundacja SOS Życie była innego zdania – utrzymywała, że programy profilaktyczne są całoroczne, powtarzalne dokładnie w tym samym czasie, populacja kobiet jest dokładnie monitorowana, zaś ośrodek fundacji jest referencyjny, wielospecjalistyczny, a programy profilaktyczne prowadzi od 1996 roku.

W 2005 roku sprawa trafiła do sądu. – Dzięki przeprowadzonej przez nas w 2004 roku cytologii i mammografii ponad 138 kobiet dowiedziało się, że są chore, i mogło w porę rozpocząć leczenie. Gdyby nie nasza decyzja i postawa, by robić swoje, być może te kobiety nigdy nie zrobiłyby takich badań i dziś mogłyby już nie żyć – podkreśla Łucja Bielec kierująca fundacją.

Batalia o rację i pieniądze była trudna i długa. W 2005 roku fundacja zgłosiła sprawę do Sądu Okręgowego w Rzeszowie, po czym ze względu na to, iż siedziba NFZ mieści się w Warszawie, trafiła ona do tamtejszego sądu i zakończyła się orzeczeniem na rzecz fundacji niesłusznie zabranych środków finansowych w kwocie 422 tys. zł. Sąd powołał biegłą, która przedstawiła swoją opinię w sądzie okręgowym I instancji. Następnie sprawa z wnioskiem NFZ trafiła do sądu apelacyjnego (rozpatrywało ją trzech sędziów). Ten oddalił apelację i utrzymał wyrok w mocy. Wówczas NFZ wniósł skargę do Sądu Najwyższego. Skarga nie została przyjęta, tym samym pod koniec lutego br. został definitywnie zakończony spór między Fundacją SOS Życie a POW NFZ. Jest to sprawa precedensowa.

– Przez lata żyliśmy w niepewności, czy nasz NZOZ Ośrodek Diagnostyczny Chorób Nowotworowych Fundacji SOS Życie będzie istniał, dlatego że pieniędzy na badania zawsze nam brakowało, musieliśmy wziąć kredyt – podkreśla Beata Bieniek, położna. – Pół miliona złotych to dla nas ogromna suma – dodaje. Podkreśla, że pozyskane środki pozwolą fundacji na częściowy zakup nowego sprzętu medycznego, rozwój i realizację dalszych programów zdrowotnych. Według Beaty Bieniek decyzja o procesowaniu się z centralą funduszu i resortem zdrowia wymagała od szefowej fundacji nie tylko sporej odwagi, ale też wiedzy merytorycznej i cierpliwości.

Co sprawiło, że szefowa SOS Życie ma taką determinację? Bolesne doświadczenie życiowe. – Kiedyś mojemu umierającemu na raka synowi, u którego zbyt późno wykryto nowotwór, pomogli równie zdeterminowani ludzie z Francji, gdzie się leczył. Dziś spłacam dług – mówi Łucja Bielec.

Do góry