ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Za i przeciw
Płacić za wynik leczenia, a nie za wykonany zabieg?
Irina Nowochatko-Kowalczyk
Dr Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP
Tak, bo przy ograniczonych zasobach finansowych w ochronie zdrowia kluczowa jest maksymalizacja efektywności. Sposobów jest wiele, ale jednym z nich jest stymulująca efektywność metoda płatności za świadczenia – czyli nie ryczałt, nie płatność za wykonane usługi, ale pay for performance. Płacenie za wynik leczenia jest sposobem na oszczędności w systemie ochrony zdrowia. Dlaczego? Podmioty lecznicze będą się starały pacjenta skutecznie wyleczyć, a nie mnożyć procedury, które powodują wykonanie ryczałtu.
Należy podkreślić, że jest to jednak trudne do wprowadzenia, gdyż powinno się wiązać z określeniem standardów leczenia, monitorowaniem zdrowia pacjenta po zabiegu, ale także określeniem parametrów jakościowych w ochronie zdrowia. Jednak płacenie za efekt leczenia i publikowanie przez publicznego płatnika informacji o podmiotach, które najskuteczniej leczą, spowodowałoby szybkie wyeliminowanie tych szpitali, które są najgorsze i nie powinny świadczyć usług zdrowotnych.
Pracodawcy RP krytykowali wszystkie rozwiązania, które nie zwiększają efektywności funkcjonowania ochrony zdrowia. Uważaliśmy, że zaszkodzą one pacjentom. Obecnie stoimy u progu wdrażania ustawy podnoszącej nakłady na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB, i to powinien być moment, kiedy należy mówić jak najwięcej o efektywności i monitorowaniu skuteczności interwencji finansowych w poszczególnych obszarach terapeutycznych. Niestety, ustawa o jakości w ochronie zdrowia przestała być priorytetem Ministerstwa Zdrowia. Uważamy, że pomimo upływu czasu od uchwalenia ustawy wprowadzającej wzrost publicznych nakładów na ochronę zdrowia, nie wprowadzono żadnych narzędzi prawnych, aby dodatkowe środki wydać efektywnie, monitorując korzyści zdrowotne dla pacjentów. Przypomnijmy, że Ministerstwo Zdrowia wprowadzając sieć szpitali, pominęło celowo wiele aspektów, które należało wziąć pod uwagę, tworząc nowy system. Szkoda, że resort zdrowia tej lekcji nie odrobił, bo ogromnym błędem byłoby zmarnowanie dodatkowych środków szacowanych na ok. 500 mld zł w najbliższych sześciu latach na mało efektywne leczenie.
Dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala im. Stefana Żeromskiego w Krakowie
Nie, bo w obecnej sytuacji byłaby to niewłaściwa próba uszczelnienia systemu. Można go uszczelniać, gdy mamy nadmiar pieniędzy. A tych pieniędzy po prostu nie ma. W związku z tym jest to propozycja bez pokrycia. Dlaczego? Nie ma żadnych kryteriów, według których miałaby być oceniana jakość leczenia. Nie wiemy też, kto ewentualnie miałby opracować te kryteria i według jakiego klucza. Opracowanie kryteriów kwalifikacji wymaga lat pracy kompetentnego zespołu. Nie może być tak, że tym tematem zajmie się kilku urzędników – tak jak to się u nas zwykle odbywa – którzy wprowadzą „rewelacyjny” program w ciągu kilku miesięcy. Na pewno nie można zastosować takich samych kryteriów do kliniki uniwersyteckiej i szpitala powiatowego, bo tego typu placówki dysponują inną kadrą, innym wyposażeniem i w związku z tym będą miały inne wyniki leczenia. Nie można też zastosować takich samych kryteriów wobec placówek, które przyjmują pacjentów w każdym stanie, w tym ostre przypadki, i szpitali, które przyjmują tylko planowych pacjentów. Łatwo rzucać takie hasła, natomiast dużo trudniej przedstawić rzetelnie opracowany plan działań.