Zarządzanie

Nie zamiatajmy powikłań pod dywan

O realizacji marzeń z prof. dr. hab. med. Zoranem Stojcevem, nowo powołanym dyrektorem medycznym Radomskiego Centrum Onkologii, rozmawia Rafał Natorski

MT: Lepiej się pan czuje w roli lekarza czy dyrektora?


Prof. Zoran Stojcev:
Nie ukrywam, że wciąż czuję się przede wszystkim lekarzem. Zgodziłem się objąć stanowisko dyrektora medycznego, bo Radomskie Centrum Onkologii jest na tyle niewielkim ośrodkiem, ale jednocześnie prężnym, o dużych perspektywach rozwoju, że mogę zrealizować tutaj wizję, którą od dawna mam w głowie. Przecież w onkologii siedzę już ponad ćwierć wieku. Mam nadzieję, że uda mi się wszystko zorganizować zgodnie z planem, nie tracąc jednocześnie czasu poświęcanego pacjentom. Nie wyobrażam sobie bowiem, bym mógł odejść od stołu operacyjnego.


MT: Proszę opowiedzieć o tej wizji.


Z.S.:
Nie przewiduję radykalnych zmian, bo już teraz jest to ośrodek o ogromnych możliwościach, dysponujący nowoczesnym sprzętem, ale przede wszystkim świetnym zespołem specjalistów z różnych dziedzin: chirurgii, chemioterapii czy radioterapii. Pracują u nas lekarze z Warszawy, Łodzi, Katowic i Krakowa, w tym trzech ordynatorów z różnych placówek. Dzięki temu mamy szansę na wymianę doświadczeń, co jest niezwykle ważne w naszym zawodzie. Należy tylko zgrać pewne rzeczy, by RCO funkcjonowało jak najsprawniej, a przede wszystkim kompleksowo. Konsolidacja działań jest konieczna, bo chciałbym gromadzić w Radomiu trudne przypadki, a pacjenci muszą wiedzieć, że tutaj otrzymają optymalną pomoc. Zależy mi na ciągłym wprowadzaniu nowych procedur chirurgicznych i terapeutycznych. I to się udaje. Kilka dni temu przyjechał do nas chory z Inowrocławia, który krążył po Polsce, aż okazało się, że właśnie w Radomiu możemy mu zaproponować lepsze metody leczenia niż w innych miejscach.

Do góry