J.W.: Szczepionka należy do rodziny tzw. zabitych szczepionek, nie zawiera żywych drobnoustrojów, więc może być podawana z innymi szczepieniami, choć w większości przypadków podawana jest oddzielnie. Nie jest przy tym wymagany określony odstęp między szczepieniem przeciwko HPV a innym. Mówi się, że czas pomiędzy iniekcjami może być dowolny, staramy się tylko, żeby nie było tak, że w okresie potencjalnego występowania objawów niepożądanych po pierwszej szczepionce podajemy drugą, inną. W razie działania niepożądanego bardzo trudno byłoby zorientować się, która z tych szczepionek je wywołała i wyciągnąć wnioski na przyszłość dla pacjenta.

MT: Narodowa Strategia Onkologiczna zakłada zaszczepienie przeciwko HPV 60% populacji nastolatków do 2028 r. Czy to realny plan?

J.W.: W programie realizowanym przez Wrocław odsetek zaszczepionych osiągnął poziom 50-60%, więc jest to możliwe. Czy się uda? To zależy od dobrego planu i pracy włożonej w jego realizację. Nie może skończyć się na słomianym zapale. Poziom wyszczepienia rzędu 60% w szczepieniach dobrowolnych można uzyskać już po 2-3 latach systematycznej promocji szczepień i zaangażowania w ich realizację. Jeśli to zrobimy, wkrótce będziemy mogli pochwalić się rezultatami, bo w Polsce będziemy rozpoznawali mniej raków. Kiedy niezdecydowani zobaczą korzyści, sami przekonają się do tych szczepień.

Zdjęcie: Włodzimierz Wasyluk, ilustracja: xrender/iStock/Getty Images Plus/Getty Images

Do góry