Popandemiczny powrót grypy – jakich zmian i wyzwań można oczekiwać w sezonie 2022/2023?
17.10.2022
W jednym z dużych szpitali wieloprofilowych trwa zacięta rywalizacja między oddziałami o to, na którym z nich zaszczepi się najwięcej pracowników. Nie jest łatwo, walka jest wyrównana, a nagroda – niebagatelna: roczny bezpłatny abonament na szpitalnym parkingu. Ten przykład pochodzi z USA. W Polsce podobne pomysły dopiero się rodzą.
W jednym z dużych szpitali wieloprofilowych trwa zacięta rywalizacja między oddziałami o to, na którym z nich zaszczepi się najwięcej pracowników. Nie jest łatwo, walka jest wyrównana, a nagroda – niebagatelna: roczny bezpłatny abonament na szpitalnym parkingu. Ten przykład pochodzi z USA. W Polsce podobne pomysły dopiero się rodzą.
Iwona Dudzik
W jednym z dużych szpitali wieloprofilowych trwa zacięta rywalizacja między oddziałami o to, na którym z nich zaszczepi się najwięcej pracowników. Nie jest łatwo, walka jest wyrównana, a nagroda – niebagatelna: roczny bezpłatny abonament na szpitalnym parkingu. Ten przykład pochodzi z USA. W Polsce podobne pomysły dopiero się rodzą.
Jak co roku we wrześniu na korkowej tablicy w pokoju lekarzy pojawi się ogłoszenie: e-mail z działu epidemiologii z informacją o możliwości bezpłatnego zaszczepienia się na grypę. Jakub Kosikowski, lekarz rezydent onkologii z Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej: – Ja się zaszczepię. Raz tylko nie zdążyłem i ciężko to odchorowałem.
Kosikowski należy do zdecydowanej mniejszości. Według statystyk szczepi się tylko 6% polskich pracowników medycznych. W krajach Unii Europejskiej jest to średnio 30% (dane European Centre for Disease Prevention and Control [ECDC]), a w USA – 81% (dane Centers for Disease Control [CDC]).
Kosikowski: – Dlaczego większość kolegów się nie szczepi? Może dlatego, że szewc bez butów chodzi. Tak już jest: niektórzy lekarze mówią pacjentom, żeby zrzucili zbędne kilogramy, choć sami mają nadwagę. Zalecają nie palić, ograniczyć alkohol, a sami nie potrafią.
Jakub Kosikowski pracuje nie tylko na oddziałach, ale także w poradni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) i widzi różnicę w podejściu do szczepień. – W poradni POZ szczepili się wszyscy lekarze. Czy robili to też lekarze z oddziałów, na których pracowałem? Nie wiem. Na pewno w każdym z tych miejsc oferowano bezpłatne szczepienia przeciw grypie – dodaje.
Inny lekarz, rezydent medycyny rodzinnej z województwa lubelskiego: – Nie szczepię się, bo po pierwsze nie lubię igły. Po drugie – jestem stale narażony na patogeny od pacjentów i obserwuję, że z sezonu na sezon infekcje dróg oddechowych i przewodu pokarmowego dotyczą mnie coraz mniej – tłumaczy. Lekarz przyznaje, że nawet w małej wiosce zdarza mu się widzieć kilku pacjentów dotkniętych ciężkimi powikłaniami grypy: niewydolnością wielonarządową czy zapaleniem mięśnia sercowego. Dlatego osobom w starszym wieku szczepienia zdecydowanie poleca.
Dr hab. n. med. Aneta Nitsch-Osuch, pediatra, epidemiolog i specjalista zdrowia publicznego, kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego WUM, tłumaczy, że w Polsce – odwrotnie niż w krajach Unii Europejskiej – częściej można spotkać zaszczepiony przeciw grypie personel w praktykach lekarzy rodzinnych niż w szpitalach. – To taka polska odrębność. Efekt powtarzanych od lat działań informacyjnych wśród lekarzy rodzinnych, pediatrów – tłumaczy.
Nie wszystkie szpitale oferują bezpłatne szczepienia – przyznaje dr n. med. Ewa Talarek, pediatra z Kliniki Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego WUM i Oddziału Pediatrycznego Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie. Na oddziale, na którym pracuje, wszyscy lekarze sami pilnują szczepień i je sobie finansują. – Uważamy, że to jest ważne, bo w przypadku zachorowania – wszystko jedno, czy o przebiegu łagodnym, czy nie – stajemy się źródłem zakażenia dla kolegów w pracy i pacjentów, dla których grypa może być chorobą ciężką i niebezpieczną – tłumaczy dr Talarek.
Jej zdaniem zaszczepić się powinni wszyscy pracownicy medyczni na oddziałach onkologii, neonatologicznych, intensywnej terapii i wszędzie tam, gdzie pacjent zakażony dodatkowo wirusem grypy może nie przeżyć. Często jednak tak się nie dzieje. – Grypa jest powszechnie lekceważona jako choroba, niestety także przez lekarzy. Wielu z nich uważa, że skoro sami nie chorują lub chorują łagodnie, to również dla innych grypa nie może stanowić zagrożenia – dodaje lekarka.
Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie, należy do tych zarządzających, którzy zapewniają pracownikom profilaktykę. – Dlatego proponujemy koleżankom i kolegom bezpłatne szczepienia. Ten, kto jest zainteresowany, może udać się do gabinetu lekarza zakładowego i skorzystać. Zaszczepić się można także na dwóch oddziałach zakaźnych – tłumaczy. Szczepienie jest całkowicie dobrowolne, pozostawione do decyzji pracowników. – Żadnych nacisków nie wywieramy – zaznacza.
Według dr. Friedigera szczepi się całkiem sporo lekarzy, choć szpital statystyk nie prowadzi. – Być może w kolejnych latach zaczniemy to sprawdzać – dodaje.
Przewiduje on, że wskutek pandemii liczba zainteresowanych szczepieniem w nowym sezonie się zwiększy. – Wirus jest wciąż mało poznany. Mamy prawo podejrzewać, że łagodny przebieg pandemii w bloku państw byłego bloku sowieckiego wiąże się właśnie z tym, że wszyscy mieliśmy obowiązkowe szczepienia na gruźlicę. Być może ludzie, szukając dróg obrony przez wirusem, zobaczą ją w szczepieniach – ocenia.
Jakie są aktualne dane o szczepieniach wśród personelu medycznego? Według Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny (NIZP-PZH) nawet gdy pracodawca udostępnia szczepionkę, to przeciw grypie szczepi się kilkanaście procent lekarzy. Twardych danych jednak brakuje.
W marcu 2017 r. w ramach Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy (OPZG) przeprowadzono sondaż w grupie 1501 lekarzy oraz 226 pielęgniarek. Wówczas 32,2% lekarzy i 19,9% pielęgniarek zadeklarowało, że zaszczepiło się przeciw grypie w sezonie 2016/2017, co stanowiło średnio 22,6% personelu medycznego. – To bardzo optymistyczne dane dotyczące deklaracji, a nie realnego faktu zaszczepienia. Niewiele się w ciągu kilku ostatnich lat zmieniło – mówi nam dr hab. n. med. Ewa Augustynowicz z Zakładu Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru NIZP-PZH.