Szewc bez butów chodzi - dlaczego polscy lekarze się nie szczepią?

W jednym z dużych szpitali wieloprofilowych trwa zacięta rywalizacja między oddziałami o to, na którym z nich zaszczepi się najwięcej pracowników. Nie jest łatwo, walka jest wyrównana, a nagroda – niebagatelna: roczny bezpłatny abonament na szpitalnym parkingu. Ten przykład pochodzi z USA. W Polsce podobne pomysły dopiero się rodzą.

Dodaje też, że obecnie, w czasie pandemii, podejmowana jest kwestia uregulowania szczepień personelu, w tym przeciw grypie. – Ale problemem może być dostępność szczepionki przy nagłym wzroście zainteresowania szczepieniami przeciw grypie na świecie – dodaje Ewa Augustynowicz.

Przymiarki do masowych szczepień wśród personelu pojawiają się nie po raz pierwszy. W ubiegłym roku Tomasz Augustyniak, pomorski państwowy inspektor sanitarny, wystąpił do Głównego Inspektoratu Sanitarnego z inicjatywą wprowadzenia obowiązkowych szczepień dla lekarzy. Stało się to po tym, jak dwoje lekarzy zachorowało na odrę po kontakcie z osobami z Ukrainy. Konieczne było przeprowadzenie akcji szczepień w centrum dializ, w którym pracowali, w tym także wśród pacjentów.

Łukasz Jankowski, szef Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, przyznał wtedy, że mimo rosnącego zagrożenia samorząd zawodowy lekarzy nie postuluje wprowadzenia obowiązkowego kalendarza szczepień dla lekarzy. – Nikt nie lubi, jak mu się coś nakazuje. Wolimy edukować i zachęcać lekarzy, aby dawali dobry przykład i w ten sposób wpływali na postawę pacjentów – tłumaczył prezes Jankowski.

Ta wypowiedź wywołała lawinę hejtu ze strony ruchów antyszczepionkowych. W komentarzach powtarzały się głosy, że lekarze namawiają do szczepień, a sami nie zamierzają szczepić ani siebie, ani swoich dzieci. W odpowiedzi warszawska izba postanowiła dać dobry przykład i przeprowadziła wśród swoich członków akcję szczepień na odrę i grypę, a dla dzieci zrzeszonych lekarzy – przeciwko meningokokom. Z roku na rok akcja się rozszerza.

Jednak dyskusja o szczepieniach pracowników ochrony zdrowia wciąż trwa.

Nie wyróżniajmy lekarzy

Doktor Friediger jest przeciwny przymusowi i represjom. Przypomina, że stanowisko Prezydium Naczelnej Izby Lekarskiej, do którego należy, jest niezmienne. – Czemu mielibyśmy zmuszać dorosłą osobę do poddania się nieobowiązkowemu, inwazyjnemu postępowaniu? Dlaczego mamy wyróżniać lekarzy, a nie na przykład nauczycieli? – pyta.

Jak podkreśla, szczepienia obowiązkowe dzieci to zupełnie inna sytuacja. – Szczepimy je, aby uzyskać efekt odporności populacyjnej i chronić je przed chorobami, które są znacznie cięższe niż grypa. Dzięki szczepieniom w dzieciństwie nabywają odporności na całe życie – wyjaśnia.

Zdaniem dr. Friedigera trzeba ufać w racjonalne postępowanie personelu. Jako przykład podaje szczepienie przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B (WZW B), które choć jest nieobowiązkowe, to poddają się mu wszyscy pracownicy. – Zdają sobie sprawę z tego, że choroba jest niebezpieczna i lepiej się zaszczepić. Podobnie lekarze w starszym wieku częściej szczepią się na grypę. Pracodawca tego nie musi sprawdzać – dodaje.

Obowiązek równa się koszty

Czy jest możliwe objęcie lekarzy obowiązkiem dodatkowych szczepień? – pytamy doradcę głównego inspektora sanitarnego, prof. Włodzimierza Guta z NIZP-PZH. – Nie sądzę. Obowiązek oznacza, że państwo ponosi koszty szczepień oraz działań niepożądanych – odpowiada. – Szwedzi raz tylko, w 2009 r., wprowadzili obowiązek szczepienia przeciwko świńskiej grypie i do dziś ciągną się procesy – dodaje.

Przyznaje jednak, że lekarz z założenia postępuje zgodnie z wytycznymi medycyny naukowej, która wspiera szczepienia. Prawo wolnego wyboru tego nie zmienia. – Dlatego jeśli lekarz jest przeciwnikiem szczepień, to ten fakt właściwie dyskwalifikuje go z zawodu, podobnie jak innych pracowników medycznych – mówi prof. Gut.

Profesor przyznaje, że problemy ze szczepieniami wśród pracowników ochrony zdrowia ma większość krajów. Niektóre z nich radzą sobie tak, że wymagają szczepień przy przyjęciu na akademię medyczną. Często też lekarze są zobowiązani do szczepienia się i propagowania szczepień, jeśli pracują w systemie ubezpieczenia zdrowotnego.

W Polsce placówki ochrony zdrowia także mają wpływ na zaszczepienie pracowników. W każdej z nich jest dział epidemiologii zajmujący się zwalczaniem zakażeń wewnątrzszpitalnych. Wprawdzie nie ma obowiązku prawnego szczepień zalecanych, ale administracja placówki ma prawo ich wymagać na podstawie przepisów bhp. – Jeśli lekarz się nie zaszczepi i zakazi pacjenta na przykład onkologicznego, a ten umrze z powodu zakażenia grypą, to prawnik nie odpuści takiej sprawy. Będzie miał rację, bo chory lekarz nie powinien przyjść do pracy. Fakt, że większość lekarzy też się nie zaszczepiła, nie zmieni moralnej i prawnej oceny takiej postawy – mówi prof. Gut.

Ekspert przypomina, że lekarz ślubuje: po pierwsze nie szkodzić. – W przypadku większości zakażeń wirusowych, szczególnie oddechowych, zdolność zakażania pojawia się wcześniej niż objawy choroby. To z kolei oznacza, że lekarz zakażony bezobjawowy stanowi ryzyko dla pacjenta. Lekarz powinien mieć tego świadomość i się zaszczepić – mówi prof. Gut.

Przyznaje, że często lekarze argumentują: „Nie mam potrzeby się szczepić”, „Raz się zaszczepiłem, a i tak chorowałem”, „Będę uważał, to się nie zarażę”. Niektórzy mdleją na widok strzykawki. Mówią też: „Po co się szczepić na grypę, skoro szczepionka chroni tylko przed jednym wirusem? Nie chroni przed wirusami typu adeno-, rino-, noro- ani 300 innymi, które dają objawy podobne do grypy”, „Przecież zdarzało się, że szczepionka na dany sezon grypy była nietrafiona, szczepienie nie uchroniło przed zachorowaniem”.

Co im odpowiada prof. Gut? – To prawda. Na świecie istnieje około 10 000 patogenów, przy czym na 99% z nich nie ma szczepień. Dobitnie pokazała nam to obecna epidemia koronawirusa. Zostają wtedy podstawowe zasady ochrony przed chorobami zakaźnymi – higiena, dystans i odpowiednio szybkie odizolowanie przypadków chorych od zdrowych, czyli kwarantanna. Jeśli jednak szczepionkę mamy, to szczepić się należy. Szczepienie się to moralny obowiązek lekarza wobec społeczeństwa. Lekarz nie może stwarzać zagrożenia dla pacjentów – mówi prof. Gut.

Przekonuje też, że dzięki szczepieniu można było uniknąć ognisk odry, które wybuchały w ostatnich latach. Niestety, zdarzały się one także w szpitalach, gdzie zgłaszali się z gorączką pacjenci, którzy przybyli do pracy w Polsce zza wschodniej granicy. Szczepienia na odrę wprowadzono w Polsce w 1975 r. Oznacza to, że lekarz w wieku ponad 45 lat może nie mieć odporności i zachorować na odrę, jeśli się nie zaszczepi.

Kolejną zapomnianą chorobą, która daje o sobie znać, jest krztusiec. – Po uzyskaniu odporności powinno się doszczepić w starszym wieku. Tylko jeśli populacja jest wyszczepiona i nie ma krztuśca, nie istnieje obawa o zakażenie seniorów – mówi prof. Gut.