ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
NFZ szuka pieniędzy. Czy będzie leczenie na kredyt?
W kasie NFZ zabraknie w przyszłym roku pieniędzy. Żeby spiąć budżet, kierownictwo funduszu po raz pierwszy w historii rozważa wzięcie 2 mld zł pożyczki.
Sytuacja finansowa polskich szpitali nie rysuje się w przyszłym roku w optymistycznych barwach. Tylko wzrost płacy minimalnej obciąży ich wydatki o co najmniej 2 proc. Z danych zebranych z ponad 90 szpitali wynika, że z związku z tym wydatki będą wyższe o ok. 30 mln zł.
Zdaniem prezesa NFZ Andrzeja Jacyny może to w znacznym stopniu pogorszyć sytuację finansową placówek ochrony zdrowia. Stąd pomysł na wzięcie pożyczki – żeby ustabilizować sytuację szpitali i samego funduszu.
Dodatkowo, zdaniem Marka Wójcika, eksperta Związku Miast Polskich, plan finansowy NFZ na przyszły rok, zakładający wzrost wpływów ze składki zdrowotnej od osób zatrudnionych na umowę o pracę o 8 proc., jest przeszacowany. Zauważa on, że także stworzenie sieci szpitali spowoduje wzrost oczekiwań płacowych wśród lekarzy, co wygeneruje kolejne koszty.
- Obecnie strategia w zarządzaniu szpitalem pod tytułem: „Zrób wszystko, żeby zachować dotychczasowy potencjał” jest optymistyczna. Dyrektorom szpitali przyjdzie zderzyć się z niezwykle trudną sytuacją. Bo jeśli finansowanie będzie odbywało się w formie ryczałtu, a ten zostanie wyliczony na podstawie historycznych danych, sprzed dwóch lat, to pieniędzy będzie zdecydowanie za mało. Zapłacone nadwykonania za 2015 rok są nieporównywalnie niskie w stosunku do lat ubiegłych. W szczytowym okresie suma ta sięgała 2 mld zł. Ostatnio ta kwota oscylowała w okolicach 1 mld zł. W ubiegłym roku natomiast było to tylko 333 mln zł. To jest efekt dławienia roszczeń. Jeżeli zatem jako podstawę wyliczeń ryczałtu weźmiemy zapłacone nadwykonania za rok 2015, kiedy był okres stagnacji, to w kasach szpitali będzie znacznie mniej pieniędzy – zauważył w rozmowie z „Medical Tribune” Marek Wójcik.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, Ministerstwo Zdrowia prowadzi własne wyliczenia, które mają pokazać, czy przyszłoroczny budżet NFZ uda się spiąć. Chodzi również o to, żeby sprawdzić, czy z oszczędności wynikających z obniżek wycen niektórych świadczeń uda się pokryć podwyżki wycen innych.
Zdaniem ekspertów, posiłkowanie się pożyczką może być groźne. Spłata zobowiązań przypadnie bowiem na przewidywalnie gorszy finansowo okres dla ochrony zdrowia. Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, zauważa, że według prognoz w ciągu najbliższych lat pensje nie będą rosnąć, a to oznacza wyhamowanie ściągalności składki.
Marek Wójcik zauważył również, że system zostanie obciążony kosztami obiecywanych przez ministra zdrowia zmian.
- Mamy obietnicę odejścia od systemu ubezpieczeniowego. To będzie kosztować kilka miliardów złotych, jeżeli ci, którzy do tej pory byli nieubezpieczeni, korzystaliby ze świadczeń bez żadnych ograniczeń – przewidywał w rozmowie z „Medical Tribune” Marek Wójcik.
Tymczasem nakłady na zdrowie w Polsce wciąż wynoszą 4,4 proc. PKB, podczas kiedy średnia w Unii Europejskiej to 7 proc. PKB. Na dodatek, jak informują przedstawiciele medycznych związków zawodowych, ze strony Ministerstwa Finansów napływają sygnały, że zmiany w ochronie zdrowia mają zachodzić bezkosztowo.