ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Czy telekonsultacje odpowiadają za zwiększoną liczbę zwolnień?
Ekspert wyjaśnia, jak zmieniały się reakcje pacjentów
Ogłoszenie stanu epidemii wywołało nienotowaną dotąd lawinę zwolnień lekarskich. Tylko w marcu wzięło je ponad 3 mln 300 tys. Polaków. To o 50% więcej niż przed rokiem – podał ZUS.
Wyjątkowy pod tym względem był 16 marca, kiedy to z powodu koronawirusa zamknięto przedszkola i szkoły. W tym dniu aż 330 tys. osób wzięło od lekarza chorobowe.
Te dane sprowokowały pytanie: czy zwolnienia były spowodowane rzeczywiście złym stanem zdrowia? A może telekonsultacje dają większe pole do nadużyć w zakresie zwolnień lekarskich?
Według dr. Tomasza Zielińskiego, lekarza rodzinnego z Porozumienia Zielonogórskiego, niekoniecznie tak jest. W jego ocenie zwiększona liczba zwolnień w marcu wynika z tego, że na początku pandemii COVID-19 zwolnienia lekarskie były – oprócz urlopu – jedynym sposobem, by osoba, która miała podejrzany kontakt, została w domu. Dopiero później nałożenie kwarantanny oznaczało automatycznie zwolnienie lekarskie. – Dodatkowo osoby, które miały nawet lekki katar czy ból gardła, musiały zostać w domu, podczas gdy do tej pory chodziły do pracy, aby nie tracić zarobków. Pojawiła się presja ze strony współpracowników, by osoby z objawami nie przychodziły do pracy – tłumaczy dr Zieliński.
Uspokaja jednak, że dość szybko to się zmieniło, gdy została uregulowana kwestia kwarantanny. Dodatkowo zakłady pracy wdrożyły pracę zdalną, więc spadła liczba zwolnień branych z powodu przeziębienia. Uruchomienie żłobków i przedszkoli także poprawiło sytuację.
Zdaniem lekarza, telekonsultacje nie oznaczają większego pola do nadużyć. – Jako lekarze w dalszym ciągu przed podjęciem decyzji zbieramy dokładny wywiad, ponadto znamy swoich pacjentów. Telekonsultacja nie różni się pod tym względem aż tak bardzo od tradycyjnej wizyty. Jeśli pacjent w gabinecie powie, że boli go brzuch i ma biegunkę, to nie mamy możliwości weryfikacji, musimy mu zaufać. W 100 procentach nigdy nie wyeliminujemy prób nadużyć, niezależnie od tego, czy będzie to porada osobista, czy przez telefon – dodaje dr Zieliński.
Jak podkreśla, w ostatnich miesiącach w jego praktyce liczba zwolnień nie wzrosła.