ŚWIĄTECZNA DARMOWA DOSTAWA od 20 grudnia do 8 stycznia! Zamówienia złożone w tym okresie wyślemy od 2 stycznia 2025. Sprawdź >
Trwa pospieszne otwieranie szpitali tymczasowych
Narodowy ruszy lada dzień, problemem brak medyków
Sytuacja w szpitalach pogarsza się, izby przyjęć nie nadążają z przyjęciami pacjentów. Podczas konferencji prasowej 9 listopada wiceminister Waldemar Kraska zapewnił, że cały czas baza łóżek w szpitalach jest powiększana o dodatkowe oddziały covidowe.
Według oficjalnych danych, dla pacjentów z koronawirusem przygotowano 16 570 łóżek i 1477 respiratorów. Wolnych pozostaje 5560 łóżek covidowych i 563 respiratorów.
Kraska odniósł się do kłopotów z wydolnością szpitali warszawskich, przed którymi ustawiają się kolejki karetek. Mówił, że Szpital Południowy w Warszawie ma 300 łóżek covidowych, a przyjął 80 pacjentów.
– Leczenie koronawirusa opiera się głównie na podawaniu tlenu w różnej postaci - czy to będzie tlen podawany niskociśnieniowy na maskę, czy wysokociśnieniowy przepływowy, a więc z wykorzystaniem respiratorów. W związku z tym od początku pandemii zużycie tlenu jest bardzo duże - wskazał.
Na modernizację instalacji szpitalnych w całej Polsce zostało przeznaczonych kilkaset mln zł z funduszu covidowego. Kraska poinformował, że szpitale warszawskie nie występowały o fundusze na modernizację swojej infrastruktury.
Zarówno Szpital Południowy w Warszawie jak i Szpital Praski zwracają uwagę, że ich infrastruktura nie jest przygotowana na tak duże zużycie tlenu.
W tej chwili w województwie mazowieckim są tzw. banki tlenowe, które są gotowe do przekazania tlenu do potrzebujących tego placówek, np. w razie awarii.
Kolejny szpital tymczasowy zabezpieczający mieszkańców Mazowsza rozpocznie pracę w Płocku 10 listopada. W połowie listopada uruchomiony zostanie szpital tymczasowy na Stadionie Narodowym. - Potrzeba nam ok. 2 tygodni. Infrastrukturę możemy przywrócić szybciej, natomiast dużo więcej czasu potrzeba na zgromadzenie personelu medycznego - wyjaśnił Waldemar Kraska.
O tym, z jakimi problemami zmagają się lekarze napisał w mediach społecznościowych Jakub Sieczko, anestezjolog. Jak wyjaśnił, niezależnie od zaangażowania w pomoc humanitarną w grupie Medycy na granicy, pełni także dyżury w szpitalu. O tym, jak wygląda praca podczas czwartej fali COVID-19 pisze tak: - Trwające piętnaście sekund rozmowy z innymi OIT-ami (tyle trwa wypowiedzenie zdania „Nie mam miejsc i nie będę miała”), odwoływanie planowych zabiegów, rozmowy z przerażonymi rodzinami, intubacje i wkłucia centralne w ŚOI, maski, zaparowane okulary, matowe przyłbice, ziomki w kombinezonach, wolny respirator dla zakażonego znaleziony 100 km od nas. Tomografie ze skrupulatnie opisanymi segmentami płuc - tu 75% zajęte, tam 90, gdzieniegdzie 50. Zawsze obustronnie, „obraz typowy dla zakażenia SARS-CoV-2”. I przytomni jeszcze ludzie, ale już z saturacją 70%. bez tlenoterapii, z tlenoterapią 84 – relacjonuje dodając, że zawiodła nadzieja, że sytuacja znana z poprzednich fal epidemii się nie powtórzy.