Zanim lekarz wystawi receptę, będzie musiał sprawdzić, czy lek jest na liście
Ministerstwo Zdrowia będzie rozsyłać tabelki z listą brakujących medykamentów
Od przyszłego roku lekarze zapisując lek zobaczą w aplikacji gabinetowej, czy preparat jest dostępny, czy akurat są braki. Na razie jednak będą musieli to sprawdzać ręcznie przeglądając tabelki w Excelu opracowane i dostarczane przez Ministerstwo Zdrowia co dwa tygodnie.
Po doniesieniach o brakach leków, w tym niektórych antybiotyków, we wtorek rano wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zapowiedział, że wkrótce lekarz już podczas wypisywania recepty otrzyma informację, czy lek jest dostępny w aptekach na terenie województwa, czy też nie. Taką możliwość da mu system informatyczny, który ma zostać podpięty pod aplikację gabinet.gov.pl. W tej chwili resort już pracuje nad tym rozwiązaniem.
Wiceminister Miłkowski zapowiedział też nowość, która pojawi się dużo wcześniej: resort będzie na bieżąco informować lekarzy i farmaceutów oraz hurtownie o brakujących produktach. Informacje o możliwej ograniczonej dostępności poszczególnych leków resort zdrowia będzie przekazywał do Naczelnej Rady Lekarskiej i Naczelnej Rady Aptekarskiej raz na dwa tygodnie.
To udogodnienie będzie wprowadzone w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Jak mówił rzecznik prasowy MZ Wojciech Andrusiewicz, taka decyzja zapadła podczas obrad ministerialnego zespołu ds. dostępności leków, w skład którego wchodzą przedstawiciele instytucji związanych z polityką lekową.
Minister Miłkowski poinformował, że na polskim rynku zarejestrowanych jest 16 tys. produktów leczniczych, w tym ponad 55 tys. opakowań różnych leków. Jak mówił, żadna apteka nie jest w stanie mieć wszystkich produktów leczniczych. Zapewnił, że w Polsce nie ma systemowego braku dostępu do jakiejś grupy leków, a jedynie występują lokalne braki poszczególnych produktów. Chodzi o 20-40 leków w zależności od tygodnia.
Wśród przyczyn perturbacji Miłkowski oraz Andrusiewicz wymienili decyzje producentów o zakończeniu produkcji danego preparatu, problemy z dostępnością surowców do produkcji, kłopoty logistyczne, a także większe zapotrzebowanie wskutek działań marketingowych.
W Polsce, by przeciwdziałać brakom w dostępie do produktów leczniczych, działa zintegrowany System Monitorowania Obrotu Produktami Leczniczymi. Wszystkie apteki muszą przekazywać tam informacje o brakach leków. Także hurtownie farmaceutyczne są ustawowo zobowiązane przekazywać do ZSMOPL informacje o transakcjach i stanach magazynowych. Alert pojawia się już w momencie, gdy na terenie jakiegoś województwa brak sięga 5 proc.
Publikowane są również obwieszczenia ministra zdrowia ws. wykazu produktów leczniczych, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych zagrożonych brakiem dostępności na terytorium RP. Resort zmienia też przepisy w zakresie reglamentacji produktów leczniczych na polskim rynku.
Jeśli danego leku nie ma, lekarz zmuszony jest przepisać zamiennik. Preparat o identycznym składzie może też wydać farmaceuta. Jednak według ostatnich doniesień prasowych pacjenci coraz częściej krążą od apteki do apteki w poszukiwaniu leku, ewentualnie wracają do lekarza z powodu niemożności realizacji recepty.
Problem braku niektórych leków został nagłośniony pod koniec września. Dostrzegła go m.in. Naczelna Rada Aptekarska. Prezes NRA Elżbieta Piotrowska-Rutkowska 28 września wystosowała do ministra Adama Niedzielskiego list, w którym wyszła z inicjatywą uruchomienia „kanału informacyjnego między lekarzem a farmaceutą”, który ułatwi porozumiewanie się i zmianę farmakoterapii. Zdaniem prezes Piotrowskiej-Rutkowskiej to stało się niezbędne w obliczu coraz częściej pojawiających się braków leków, które dotyczą nawet podstawowych antybiotyków czy terapii hormonalnych.
Także lekarze zauważyli nasilający się problem. − Sezon infekcyjny się rozpoczyna, a w Warszawie w żadnej aptece nie ma penicyliny fenoksymetylowej − leku pierwszego rzutu w przypadku anginy. Czy MZ wie coś na ten temat, dlaczego tak podstawowego leku brakuje w aptekach? − pytał w mediach społecznościowych lek. Paweł Doczekalski z Naczelnej Rady Lekarskiej.