BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Prawo
Czy szansa wyleczenia zawsze jest realna?
Lek. Radosław Drozd
W sprawach lekarskich, w których zarzuty zazwyczaj dotyczą pogorszenia stanu zdrowia lub śmierci pacjenta, dość często biegli są pytani: „Co by było, gdyby błąd/nieprawidłowość nie zostały popełnione?”. Zadając takie pytanie, organ procesowy chce ustalić, czy podjęcie prawidłowych działań przez personel medyczny rzeczywiście mogło zapobiec jakimś negatywnym skutkom albo w ogóle zapobiec wystąpieniu choroby, albo doprowadzić do jej całkowitego wyleczenia.
Laikowi może się wydawać, że (niezależnie od przyczyny zachorowania) każde szybsze postawienie diagnozy i wcześniejsze wdrożenie leczenia zawsze skutkuje zwiększeniem szans pacjenta na niezachorowanie lub wyleczenie, a w ostateczności – na przedłużenie życia. Wiedza i praktyka medyczna pokazują jednak, że w przypadku wielu chorób nie da się w sposób jednoznaczny określić, czy takie szanse by istniały. Jednocześnie, jeżeli taka ocena jest podejmowana przez biegłych, to na podstawie dostępnych danych statystycznych są oni w stanie przedstawić tylko ogólną tendencję, trend, sytuację większości, nie zaś konkretnego pacjenta. Jednak prawnicy mają czasami skłonność do interpretacji danych statystycznych w taki sposób, jakby opisywały prawdziwe losy konkretnej osoby, stanowiąc tym samym „twarde” przesłanki uzasadniające wyrok lub orzeczenie. Chcąc wskazać możliwe pułapki takiego rozumowania, warto przytoczyć sprawę (wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 11 marca 2015 roku, I ACa 874/14, www.lex.pl).
Uśpiona czujność
Kobieta z rozpoznaniem skórnych znamion dysplastycznych zgłosiła się w styczniu do poradni chirurgicznej jednego ze szpitali z krwawiącym znamieniem na lewym udzie. Po pięciu dniach przeprowadzono (w trybie ambulatoryjnym) zabieg usunięcia znamien...
Kto zawinił?
Sprawa o odszkodowanie i zadośćuczynienie została wszczęta w imieniu małoletnich dzieci pacjentki. Sąd okręgowy uznał, że w trakcie diagnostyki i leczenia doszło do zawinienia patomorfologa, którego postępowanie nie spełniało „wzorca dobrego fachowca”. Zdaniem sądu „właściwe rozpoznanie było możliwe już przy głębszym skrojeniu warstw pobranego materiału histopatologicznego, w których były widoczne ogniska czerniaka, a badanie immunohistochemiczne służyłoby jedynie potwierdzeniu rozpoznania. Mimo zauważonych w badanym materiale atypowych komórek i stwierdzonej zmiany dysplastycznej, z którą wiąże się większe ryzyko powstania zmian o charakterze złośliwym, lekarz (…) [patomorfolog] czynności takich nie wykonał. Gdyby badanie takie zrobiono w styczniu (…), stworzyłoby to możliwość właściwego rozpoznania klinicznego badanej zmiany jako czerniaka typu guzkowego, a nie zmiany barwnikowej złożonej dysplastycznej oraz wdrożenie już wówczas odpowiedniego leczenia”.