BLACK CYBER WEEK! Publikacje i multimedia nawet do 80% taniej i darmowa dostawa od 350 zł! Sprawdź >
Bez reszty
Punkty bez nauki
Dr Krzysztof Kuszewski
Kiedy zaczynałem pracę w Państwowym Zakładzie Higieny, zetknąłem się po raz pierwszy z obowiązkiem publikacji wyników swojej pracy naukowej. Szlachetne to było, gdyż każdy mógł dołożyć następną cegiełkę do budowy gmachu nauki. Równocześnie było to szalenie naiwne. Co miał publikować ktoś, kto niczego nowego nie wymyślił? Więcej, publikować należało w szanowanych pismach recenzowanych. Recenzenci tajni. Im ważniejsze w rankingach pismo, tym więcej punktów liczonych dla autora i instytucji. Za tym szły pieniądze naliczane co rok dla instytutu. Jednak zorientowałem się szybko, że są drogi na skróty. Wystarczy wydawać pismo angielskojęzyczne, nawet z bardzo specyficznej dziedziny, oraz być cytowanym przez takie samo specjalistyczne pismo – i jesteś wielki. Zaczynacie się cytować wzajemnie. Liczba cytatów rośnie. Twoja pozycja też. Stajesz się teraz naprawdę wielki. Zapraszają cię. Wygłaszasz. Zaszczycasz. Tylko nauka stoi w miejscu i bije pianę.
Do napisania tego felietonu właśnie teraz skłonił mnie artykuł Profesora Leszka Pacholskiego w „Polityce”. Co prawda Profesor zajmuje się informatyką, ale jak widać mechanizm, który opisałem, funkcjonuje w całej nauce i w całym świecie. Trzech cwaniaków w różnych, wcale nie najważniejszych, krajach zaczyna się cytować. Przekraczają dwukrotnie liczbę cytowań noblistów. Cwaniacy są redaktorami pism i komitetów redakcyjnych. Jeden z nich zasiada tylko w 60 (słownie: sześćdziesięciu). Warunkiem przyjęcia do druku było zacytowanie naczelnego. Super wymyślone!
Tak dziwnie się ułożyło, że w Polsce przyjęto ten sposób oceny dorobku naukowego. Punkty, parametry, cytaty, listy rankingowe. Mechanizmy, które jak młyny mielą naukę. Mielą na miałką mąkę, z której nic nie da się upiec, bo przelatuje między palcami. Znikły gdzieś wielkie postacie, które jak Ludwik Pasteur oznaczały przełom w bakteriologii, Maria Skłodowska-Curie w fizyce czy Ludwik Hirszfeld w dziedziczeniu grup krwi. Nie dostaliby dziś punktów. Za mało publikacji i cytatów. Amen.