Bez mojej zgody

Program badań prenatalnych zestarzał się

Opracowała Iwona Dudzik

O postępie medycyny, który wymusza zmianę w systemie świadczeń refundowanych, mówi prof. dr hab. med. Krzysztof Sodowski, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Tychach

Uważam, że diagnostyka prenatalna powinna w Polsce objąć wszystkie kobiety ciężarne. W skład nieinwazyjnej diagnostyki przesiewowej winny wejść wykonane w 12. tygodniu ciąży badanie ultrasonograficzne oraz test podwójny – badanie w krwi ciążowego białka osoczowego PAPP-A i β-hCG.

Badania prenatalne w Polsce rozwijają się od kilku lat, od kiedy NFZ je refunduje. Niestety, program NFZ nie objął wszystkich kobiet.

Przysługują one ciężarnym po 35. r.ż., jeśli w ich rodzinie były przypadki chorób genetycznych, jak również jeśli stwierdza się nieprawidłowości w badaniu USG.

Ocena ryzyka

Badanie USG, test PAPP-A i β-hCG w 12. tygodniu ciąży pozwala nam na ocenę ryzyka wystąpienia u płodu wad chromosomalnych, z których najczęstszą jest zespół Downa.

Choć panuje przekonanie, że dzieci z zespołem Downa rodzą kobiety starsze, zdarza się także, że dziecko z zespołem Downa rodzi kobieta 25-letnia. Dlatego wydaje się, że ograniczenie tych badań tylko do kobiet po 35. r.ż. jest niewłaściwe. Wszystkie kobiety powinny mieć możliwość wykonania w 12. tygodniu ciąży badań prenatalnych refundowanych przez NFZ.

Drugie badanie USG powinno odbyć się w 20. tygodniu ciąży. Pozwala ono na bardzo dokładnie obejrzenie wszystkich narządów wewnętrznych, takich jak serce, nerki, jelita, oraz kończyn wraz z palcami, pozwala ocenić rozwój mózgu, ciągłość kręgosłupa.

Te badania prenatalne, wykonane w 12. i 20. tygodniu życia, umożliwiają nam stwierdzenie, czy mamy do czynienia ze zdrowym płodem, dlatego byłoby idealnie, gdyby wykonały je wszystkie kobiety w ciąży.

Wprowadzenie refundacji takich badań nie byłoby dla NFZ znacznym obciążeniem. Nie oznaczałoby, że od razu, z roku na rok, udałoby się objąć nimi wszystkie kobiety. Obecnie korzysta z nich 20-30 proc. kobiet w Polsce, podczas gdy w Niemczech ponad 60 proc. Jeśli chcemy dążyć do lepszych wskaźników, mamy bardzo dużo do zrobienia. Przede wszystkim musimy przekonać NFZ i dotrzeć do większej liczby kobiet. Chciałbym, aby liczba kobiet objętych badaniami prenatalnymi zwiększała się stopniowo – o kilka procent co roku.

Dobrze wydane pieniądze

Aby było to możliwe, trzeba pracować nad edukacją kobiet, zmieniać ich świadomość. Nadal część z nich nie chodzi do ginekologów. Nie wykonują żadnych badań w ciąży i jest to spory problem społeczny.

Pakiet takich badań to nie jest ogromny koszt. Znacznie droższe są badania inwazyjne, polegające na pobraniu kosmówki albo płynu owodniowego. Dotyczą one naprawdę niewielkiej grupy kobiet, u których istnieje bardzo duże ryzyko urodzenia dziecka z wadą genetyczną. W zasadach dostępności do tych badań nie proponowałbym jednak zmian.

Za tym, że warto, aby społeczeństwo zainwestowało w nieinwazyjną diagnostykę prenatalną, przemawia także argument demograficzny. Coraz mniej Polek chce rodzić w kraju, natomiast 2 mln kobiet, które wyjechały np. do Anglii, Irlandii czy Niemiec, decyduje się tam na dziecko. Warto więc, abyśmy otoczyli Polki lepszą opieką.

Program badań prenatalnych, które stworzyliśmy kilka lat temu, jak na ówczesne czasy był bardzo dobrym rozwiązaniem. Świetnie układała się współpraca z NFZ, najpierw z oddziałem śląskim, od którego zaczęliśmy, a następnie z centralą, dzięki czemu badania udało się wprowadzić w całej Polsce.

Jednak po tylu latach stan wiedzy i postęp medycyny zmienił się tak dalece, że powinniśmy program poprawić.

Pierwsze kroki już zostały poczynione. W ubiegłym roku rozmawialiśmy o tym podczas spotkania konsultantów z dziedziny ginekologii i położnictwa. W tym roku odbędzie się kolejne takie spotkanie. Na pewno będziemy postulować, aby wszystkie kobiety miały dostęp do diagnostyki prenatalnej. Jeszcze w tym roku poprawiony program badań prenatalnych będzie przedstawiony za pośrednictwem Ministerstwa Zdrowia do NFZ.■

Do góry