Profilaktyka

Medycyna pracy – konieczna rewolucja, nie lifting

O koniecznych zmianach w ochronie zdrowia pracujących z lek. Pawłem Wdówikiem, krajowym konsultantem w dziedzinie medycyny pracy, rozmawia Monika Stelmach

Small wdowik pawel ww003xx opt

lek. Paweł Wdówik

MT: Można odnieść wrażenie, że dziś pacjent do gabinetu medycyny pracy przychodzi głównie po pieczątkę uprawniającą do objęcia danego stanowiska.


Lek. Paweł Wdówik:
Dlatego potrzebne są nowe rozwiązania. Obowiązująca do dziś ustawa o służbie medycyny pracy oraz przepisy Kodeksu pracy dotyczące opieki profilaktycznej nad pracownikami pochodzą z połowy lat 90. ubiegłego wieku. Były tworzone w innej rzeczywistości, kiedy likwidowano duży przemysł, zamykano przychodnie zakładowe i międzyzakładowe. Wtedy szybko trzeba było znaleźć alternatywną formułę finansowania i realizowania zadań. W efekcie ówczesnych rozwiązań w systemie medycyny pracy dominują badania profilaktyczne. Od tego czasu zmienił się rynek pracy, oczekiwania pracodawców oraz wiedza medyczna o negatywnym wpływie środowiska pracy na zdrowie pracowników.


MT: Badania z zakresu medycyny pracy to także profilaktyka. Niezwykle istotna.


P.W.:
Oczywiście. Problem w tym, że badania profilaktyczne przeprowadzane raz na trzy-cztery lata mogą co najwyżej uchwycić już zaistniały negatywny wpływ pracy na zdrowie. Nie poprawią świadomości zdrowotnej i nie wpłyną również na polepszenie warunków pracy, tym samym nie zapobiegają chorobom spowodowanym środowiskiem pracy. Cele nowoczesnej ochrony zdrowia pracujących są znacznie szersze niż kwalifikowanie do pracy. W krajach Europy Zachodniej większy nacisk kładzie się na rolę doradczą lekarzy medycyny pracy w kształtowaniu zdrowego środowiska pracy i na działania prozdrowotne.


MT: Jak zmienić obecne przepisy, żeby rola doradcza była większa?


P.W.:
Przepisy regulujące obszar różnego rodzaju badań związanych z ochroną zdrowia pracowników są zapisane w mniej więcej 40 ustawach i ponad 100 rozporządzeniach, co nie ułatwia ich realizacji, a potęguje trudności dla pracodawców, pracowników i lekarzy. Na przykład ustawa o służbie medycyny pracy przewiduje szeroki zakres potencjalnych działań – problem w tym, że niewiele z nich jest wdrażanych w praktyce. Między innymi takie obszary jak analizy wypadków w pracy są zapisane w ustawie, ale jednocześnie inne regulacje prawne powodują, że nie wchodzą w zakres obowiązków lekarza medycyny pracy, podobnie jak doradztwo i promocja zdrowia. Od kilku lat eksperci wskazują na potrzebę opracowania nowej ustawy o zdrowiu pracujących, która uporządkowałaby ten skomplikowany obszar. Prace nad tym dokumentem właśnie się rozpoczynają. Do zmiany obliguje nas również ratyfikowana przez Polskę Konwencja nr 161 Międzynarodowej Organizacji Pracy dotycząca pracowniczych służb zdrowia. Zgodnie z jej zapisami powinniśmy opracować krajową politykę ochrony zdrowia pracujących jako pierwszy etap wyznaczający najważniejsze kierunki i cele skoordynowanych działań. Dziś mamy jedynie zapisy o zdrowiu pracujących w projekcie narodowego programu zdrowia i to bardzo dobrze, że ten aspekt został tam uwzględniony. Istnieje szereg koncepcji, nad którymi należałoby popracować, warto przy tej okazji kierować się doświadczeniami innych krajów i zaleceniami MOP i WHO.


MT: Jakie są modele, na których możemy się wzorować?


P.W.:
W Konwencji nr 161 MOP są zapisane główne zasady tworzenia ochrony zdrowia pracujących. Zasada nadrzędna jest taka, że pracodawca finansuje ochronę zdrowia w zakresie związanym z narażeniami środowiska pracy. W praktyce istnieje wiele modeli realizowania świadczeń i sposobów ich finansowania. Zależy to głównie od polityki prowadzonej przez państwo. W niektórych krajach ustawodawca na dużych pracodawców, zatrudniających powyżej określonej liczby pracowników nakłada obowiązek tworzenia własnych jednostek ochrony zdrowia pracujących działających w formie interdyscyplinarnych zespołów. Natomiast mniejsi pracodawcy realizują świadczenia w międzyzakładowych ośrodkach. Są również różne modele finansowania tych świadczeń. Od płatności za jednostkowe świadczenia, tak jak w Polsce w przypadku badań profilaktycznych, poprzez modele mieszane z funkcjonowaniem ubezpieczycieli, których głównym celem jest zdrowie pracujących ze szczególnym uwzględnieniem wypadków w pracy, chorób zawodowych i opieki profilaktycznej. Pracodawca płaci składkę, a ubezpieczyciel zapewnia określony zakres świadczeń zależący głównie od narażeń generowanych przez środowisko pracy. W niektórych krajach zakłada się większe zaangażowanie sektora publicznego szczególnie w ochronę zdrowia samozatrudniających się i pracowników mikroprzedsiębiorstw. W Finlandii i kilku innych krajach funkcjonuje system podstawowej ochrony zdrowia pracujących opracowany przez MOP, WHO i ICOH (International Commission on Occupational Health), który obejmuje świadczeniami wszystkich pracujących.


MT: Jednym z pomysłów jest wprowadzenie pełnomocnika ds. zdrowia w każdym zakładzie pracy.


P.W.:
Nie możemy budować systemu w oparciu o założenie, że wszyscy pracodawcy będą działać według tych samych zasad. Konwencja MOP wskazuje na zróżnicowanie obowiązków pracodawców w zależności od wielkości firmy. W Polsce mamy komisje ds. bezpieczeństwa i higieny pracy, które funkcjonują w zakładach zatrudniających powyżej 250 osób. Są one odpowiedzialne za kreowanie działań związanych z bezpieczeństwem środowiska pracy oraz uruchamianiem różnych prozdrowotnych przedsięwzięć na terenie firmy. Kilkanaście lat temu takie komisje były w zakładach, które zatrudniały powyżej 50 osób, może warto na początek zastanowić się nad ich wprowadzeniem w mniejszych firmach.


MT: Wszyscy pracodawcy mają obowiązek organizować szkolenia BHP. Na ile to zaspokaja potrzeby polityki prozdrowotnej?


P.W.:
Nie wystarczą same szkolenia BHP, podobnie jak nie wystarczą same badania profilaktyczne, jedne i drugie czasami traktowane są jako zło konieczne. Zdarza się, że z dokumentacji wynika, że pracownicy przeszli szkolenie BHP związane z bezpieczną pracą, a nie mają świadomości i wiedzy niezbędnej, by stosować ją w praktyce. Na przykład obserwujemy osoby pracujące w narażeniu na hałas, a mimo to nienoszące ochronników słuchu. Żeby oddziaływać w skuteczny sposób, należy dobrze poznać specyfikę danego miejsca pracy i skutecznie wpływać na środowisko i organizację pracy, a także na zachowania związane ze zdrowiem i bezpieczeństwem pracowników. Zalecenia MOP czy WHO wskazują, że najbardziej efektywna jest interdyscyplinarna opieka medyczna zespołu profesjonalistów – lekarzy, pielęgniarek medycyny pracy, specjalistów BHP, coraz częściej również i psychologów – realizująca szereg działań, w tym także promocję zdrowia. Należy tu wspomnieć również o czynnikach psychospołecznych środowiska pracy. Trzeba mieć jednak świadomość, że na świadczenia realizowane przez takie interdyscyplinarne zespoły, nawet w krajach bogatszych od nas, mogą sobie pozwolić tylko duże firmy.


MT: Jak mogą zapewnić opiekę medyczną mniejsze firmy?


P.W.:
Ze względów finansowych i organizacyjnych będzie im trudniej niż dużym firmom. Dlatego potrzebny jest zróżnicowany model realizowania świadczeń z zakresu ochrony zdrowia pracujących.


MT: Coraz więcej osób pracuje na umowy-zlecenia lub umowy o dzieło. Dziś są one poza systemem medycyny pracy.


P.W.:
Mówimy o mniej więcej 3 mln ludzi, którzy nie pracują w oparciu o Kodeks pracy, i nie mówimy tu tylko o umowach-zleceniach czy o dzieło, ale znacznie szerszej grupie, która również wymaga działań profilaktycznych. Jest narażona na szkodliwe czynniki środowiska pracy tak samo jak pracownicy tzw. etatowi, a czasami nawet bardziej właśnie z tego powodu, że nie obejmuje jej ochrona wynikająca z Kodeksu pracy. Należy się zastanowić, w jaki sposób również ją objąć opieką w zakresie medycyny pracy. Na świecie takie rozwiązania są już powoli wprowadzane, np. opiekę nad samozatrudniającymi się albo pracującymi w sektorach nieobjętych specjalistycznymi świadczeniami z zakresu medycyny pracy realizują przeszkolone pielęgniarki w ramach publicznego sektora ochrony zdrowia.


MT: Czy lekarze medycyny pracy są przygotowani na dodatkowe obowiązki?


P.W.:
Obecnie ich kompetencje nie są w pełni wykorzystywane. Mamy w polskim systemie edukacji programy specjalizacji nie gorsze od tych realizowanych w innych krajach europejskich. Ostatnie lata pokazują, że polscy lekarze medycyny pracy świetnie sobie radzą w Niemczech, Francji czy Wielkiej Brytanii, gdzie mają znacznie szerszy zakres obowiązków niż w Polsce. Nie widzę potrzeby większych zmian w zakresie wiedzy przekazywanej lekarzom w procesie kształcenia specjalizacyjnego.


MT: Czy stać nas na poszerzenie zakresu działań sektora publicznego medycyny pracy?

Do góry