Powitanie
Przystanek łóżko
Iwona Konarska
Łóżko jako poczekalnia. Dotychczas o beznadziei tej formy pisano prawie wyłącznie tak jak teraz, przed wakacjami, gdy okazywało się, że rodzina przed wyjazdem nad morze zapomniała zabrać dziadka z interny. I dziadek zostawał przywiązany do łóżka. Stawało się ono poczekalnią także, gdy nie było miejsca w domu opieki lub innej placówce, do której chciano przekazać pacjenta. Z problemem tym nie poradzono sobie, w analizach stawiając albo na znieczulicę najbliższych, albo na system ochrony zdrowia, który na widok starości popada w osłupienie.
Jednak okazuje się, że na niemowlęta zostawione w oknach życia system również ma jeden pomysł – łóżko jako poczekalnia. W artykule „Dziecko z okna życia – pacjent NN” Alicja Giedroyć pokazuje, jak biurokracja i staranność, która przeradza się w bezradność, opóźniają to, co miało być największą wartością – szybkie, rozsądne przekazanie dziecka rodzinie adopcyjnej. Ale dzieci z okna życia to także wielka tajemnica medyczna. I niekiedy dramatyczne wyzwanie. Sytuacja prawna dzieci długo, zbyt długo, pozostaje w zawieszeniu. I wtedy to lekarze podejmują decyzję o badaniach i terapii. A co jeśli konieczny jest inwazyjny zabieg? Decyzję powinien wydać sąd rodzinny, ale on nawet jeszcze nie wie, że istnieje obywatel NN. Urzędnicy z najróżniejszych instytucji są powiadomieni o pojawieniu się dziecka NN. I nic z tego nie wynika.
Wszystko zależy od lekarzy. Od ich empatii, zdecydowania i odwagi – cech niezwykle potrzebnych, szkoda, że niewspieranych działaniem odpowiedzialnych instytucji.